Zupełnie nie wiedziałem cor robić. Słyszałem, co istota, wilk, wadera, Lorien, co ona właśnie krzyknęła, w daremnej próbie zatrzymania się, ale się zatrzymałem. Coś w niej, coś w tym krzyku... Ona mnie opanowała. Diablica jedna. Ale co, zatrzymałem się. Ona prawie wpadła na mnie. I po co na mnie biegła!? Choler* jasn*, oszaleję.
-Jesteś pewna? - burknąłem, wyrywając się z moich poieszanych myśli. Co mi do głowy strzeliło, by się zakochać, by tąś istotę pytać by być moją partnerką, bo co się dołączyłem do tej cholerne* watahy!? Ale teraz jest za późno.
- Tak. - powedziała, i cmoknęła mnie w pysk. Co tej do głowy strzeliło!? Bo co mi taka kula u nogi!? A co, jeśli zachce jej się zajść w ciąże? Już chciałem się na nią wydrzeć, gdy zobaczyłem jej nic niewinny wyraz twarzy. Co ona mi zrobiła? Nie, to tylko moja zła natura.
- A więc teraz jesteś asiorem alfa. - powiedziała radośnie Lorien, mła nowa partnerka.
- A że co powiedziałaś? - spytałem, oszołomiony. Ona nie powiedziała mi, że jest jakąś tam alfą tej cholerne* watahy! Co oznacza, że teraz ja róniesz będe za nią odpowiedzialny, i będe musiał rządzić. Pięknie, jasna choler* pięknie!
- Noo, będziesz alfą. - odpowiedziała, wyrywając mnie z myśli, po raz setny tego dnia.
- Pięknie. - burknąłem.
- Czyli cieszysz się? Supcio! - krzyknęła wiecznie radosna istota, najwidocznie nie widząc mego niezadowolenia. No ale co mam zrobić? Jakoś z tym będe żył. Chyba.
Lorien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz