Widziałem, że Wind już się nie stresuje. Szkoda. Wielka szkoda, doprawdy... Rozejżałem się znudzonym wzrokiem po sali. Muzyka była za głośna, uszy mnie już bolały. Myślę, że zaraz bębenki mi pękną. Ogólnie w sali panowała nużąca radość, której niecierpię. Lorien bawiła się dobrze, widziałem na jej pysku uśmiech. Tańcowała z jakimś innym basiorem, którego wogóle nie znam, i zaczynało mi to działać na nerwy. Od początku wogóle na mnie nie spojrzała, nie obdarzyła najmniejszym spojrzeniem. Czyżby zapomniała o swoim partnerze, mnie? Wogóle wszystko było takie... Nużące, irytujące. Nawet jedzenie nie było dobre. Mięso było przyprawione nieznanymi mi przyprawami, które śmierdziały po całej sali, i były jakieś owoce, polane sosem. Wilki nie jedzą owocow, a napewno nie w sosie! Kto wpadł na tak głupi pomysł, by dać wilkom do jedzenia owoce!? Postanowiłem więc, że spadam. Nie było tu nic do roboty, a ten cholern* ślub miał jeszcze trwać trzy godziny. Rzuciłem ostatnie zirytowane spojrzenie na Lorien, która teraz tańcowała z Windem(widocznie były jakieś zmiany) ale to spojrzenie okazało się błędem. Ponieważ iż byłem tuż przy wyjściu, musiałem obrócić głowę w tył. A w tym czasie jakaś nieznana mi wadera zaszła mnie do przodu, i bez mojej zgody wzięła mnie za partnera do tańca. Kur**! Rzuciłem jej zirytowane spojrzenie, a ona jakby go nie zauważyła. Głupia istota! Teraz zauważyłem, że co chwilę zmienia się partnerów to tańca. O cholerk*. W życiu się z tego nie wyrwę. Głupi ja, po co zwlekałem z odejściem? Ale nareszcie, na moje szczęście, wesele się skończyło. Następne nieszczęście, przy wyjściu spotkałem Winda.
- I jak było, Taro? - spytał z uśmiechem szczęścia na twarzy. O kur**, jak mi się chciało zmyć ten słodki uśmiech z jego twarzy, jednym uderzeniem w pysk...
- Źle. - warknąłem, powstrzymując się od zaczęcia walki.
- A co ci się nie podobało? - spytał zmartwiony wilk.
- Wszystko! - znowu warknąłem. A bo co mi zrobi? Wygrałbym z nim w walce. Gdyby zaatakował mnie ogniem - ogień mi nie szkodzi. Wręcz za nim przepadam. Gdyby zaatakował mnie czymś innym - ogień mnie obroni. Wtedy będzie bezbronny, a ja poślę w niego kule z ognia. Piękny plan, piękny. A gdyby mnie zaatakował fizycznie - nie wygląda na silnego. Za to ja? Ja zawsze wygrywam w takich walkach.
Wind?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz