piątek, 17 lipca 2015

Od Taro CD Wind

Widziałem, że Wind już się nie stresuje. Szkoda. Wielka szkoda, doprawdy... Rozejżałem się znudzonym wzrokiem po sali. Muzyka była za głośna, uszy mnie już bolały. Myślę, że zaraz bębenki mi pękną. Ogólnie w sali panowała nużąca radość, której niecierpię. Lorien bawiła się dobrze, widziałem na jej pysku uśmiech. Tańcowała z jakimś innym basiorem, którego wogóle nie znam, i zaczynało mi to działać na nerwy. Od początku wogóle na mnie nie spojrzała, nie obdarzyła najmniejszym spojrzeniem. Czyżby zapomniała o swoim partnerze, mnie? Wogóle wszystko było takie... Nużące, irytujące. Nawet jedzenie nie było dobre. Mięso było przyprawione nieznanymi mi przyprawami, które śmierdziały po całej sali, i były jakieś owoce, polane sosem. Wilki nie jedzą owocow, a napewno nie w sosie! Kto wpadł na tak głupi pomysł, by dać wilkom do jedzenia owoce!? Postanowiłem więc, że spadam. Nie było tu nic do roboty, a ten cholern* ślub miał jeszcze trwać trzy godziny. Rzuciłem ostatnie zirytowane spojrzenie na Lorien, która teraz tańcowała z Windem(widocznie były jakieś zmiany) ale to spojrzenie okazało się błędem. Ponieważ iż byłem tuż przy wyjściu, musiałem obrócić głowę w tył. A w tym czasie jakaś nieznana mi wadera zaszła mnie do przodu, i bez mojej zgody wzięła mnie za partnera do tańca. Kur**! Rzuciłem jej zirytowane spojrzenie, a ona jakby go nie zauważyła. Głupia istota! Teraz zauważyłem, że co chwilę zmienia się partnerów to tańca. O cholerk*. W życiu się z tego nie wyrwę. Głupi ja, po co zwlekałem z odejściem? Ale nareszcie, na moje szczęście, wesele się skończyło. Następne nieszczęście, przy wyjściu spotkałem Winda.
- I jak było, Taro? - spytał z uśmiechem szczęścia na twarzy. O kur**, jak mi się chciało zmyć ten słodki uśmiech z jego twarzy, jednym uderzeniem w pysk...
- Źle. - warknąłem, powstrzymując się od zaczęcia walki.
- A co ci się nie podobało? - spytał zmartwiony wilk.
- Wszystko! - znowu warknąłem. A bo co mi zrobi? Wygrałbym z nim w walce. Gdyby zaatakował mnie ogniem - ogień mi nie szkodzi. Wręcz za nim przepadam. Gdyby zaatakował mnie czymś innym - ogień mnie obroni. Wtedy będzie bezbronny, a ja poślę w niego kule z ognia. Piękny plan, piękny. A gdyby mnie zaatakował fizycznie - nie wygląda na silnego. Za to ja? Ja zawsze wygrywam w takich walkach.
Wind?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz