Nie mogłem już wytrzymać. Pobiegłem szukać kwiatu dorosłości. Nie miałem pojęcia, gdzie on może być, lecz szłem za głosem serca. W końcu zobaczyłem łąke pełną kwiatów, wyglądały jak kwiaty dorosłości, i umysł podpowiadał mi, że to właśnie te kwiaty! Więc zerwałem jednego, i zjadłem. Był... Dobry, ostry, łagodny, słodki, kwaśny, gożki, i... Magiczny. Poczułem, jak moje ciało wypełnia energia, i zamknąłem oczy. Gdy je ponownie otworzyłem, byłem już dorosły:
- Prędko zerwałem następne cztery kwiaty dla reszty szczeniaków, i pobiegłem do nich. Akurat sobie razem gadali, ale gdy na nadbiegłem, wbili we mnie swoje spojrzenia.
- A ty to kto? - spytała Lorien.
- Skąd się wziąłeś? - spytała Siris.
- Heh, nie przypominam wam kogoś? - spytałem rozbawiony.
- Yyy... Naszego brata Kobe. - powiedziała Lorien.
- Ale ty nim nie jesteś. - warknęła Siris.
- Napewno?
- Yyy...
- Niech zgadnę: zjadłeś kwiat dorosłości?
- Tak. A tu mam kilka dla was... - powiedziałem, i każdemu dałem jeden kwiat. Siris od razu swojego zjadła, i po chwili wyglądała tak:
- Wow... - powiedziała.
- No dobra, teraz moja kolej... - powiedziała Lorien.
Lorien?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz