Stałem nad ciałem Leyli, niebawem przyszła cała wataha. Wszystkie oczy były skierowane na mnie, bo ja byłem jedyną nadzieją ożywienia Leyli. Czułem się okropnie gdy tak na mnie patrzyli i czekali, ale ja nie mogłem jej ożywić! Nie wiem ile czasu minęło, ale każdy stał w ciszy nikt nawet się nie poruszył, słychać było jedynie wiatr, bo zanosiło się na burzę. Miałem ochotę zniknąć, uciec z watahy i zacząć nowe życie ale takiego czegoś nie da się zapomnieć. Stałem tak i patrzyłem na Leylę, a gdy już nie mogłem wytrzymać widoku jej niewinnej twarzy i tego, że ja ją zabiłem patrzyłem przed siebie. Nic nie słyszałem, jakbym zapadł w trans. Może i nie kochałem Leyli, ale nie mogłem wybaczyć sobie tego co zrobiłem. Postanowiłem poprosić Maxiego, aby przeniósł mnie w świat umarłych, do Leyli. Zgodził się i znalazłem się w zupełnie mi obcym, dziwnym miejscu. Naprzeciw mnie stała ona, ale wyglądała inaczej, jak demon, po głosie poznałem jednak, że to Leyla.
Leyla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz