wtorek, 9 czerwca 2015

Od Frisket CD Liliana, Valixy

Moja nowa znajoma była bardzo piękna. Nigdy nie widziałam wilka o równie nieskazitelnie białej sierści. Podobało mi się także jej imię, które kojarzyło mi się z lilią wodną.
Sarna, choć całkiem spora, została pochłonięta przez nasze dwa głodne pyski. Swoje obżarstwo tłumaczyłam tym, że dużo się ruszam, a więc i potrzebuję więcej... choć tylko po części była to prawda. Bardzo lubiłam jeść, w sumie kto nie lubił?
Byłam niesamowicie zaskoczona, a jednocześnie szczęśliwa, że spotkałam wilka na takich terenach. Choć lasy i polany zwykle obfitują w zwierzynę, to ciężko spotkać pobratymca. Musiałam spytać więc Lilianę o jedną ważną rzecz.
- Wilki rzadko wędrują same - zabłysnęłam swoją porażającą wiedzą na temat życia innych - Czy to są tereny jakiejś watahy?
- Owszem - odparła wilczyca - Nie mamy nic przeciwko przyjmowaniu nowych członków, oczywiście jeśli masz ochotę.
- Tak się składa, że szukam kąta dla siebie.
- Wspaniale - Liliana wstała i oblizała pysk z resztek sarniny - Chodź, poszukamy wspólnie Valixy. Jest naszą alfą, przedstawię jej cię. Mamy sporo wolnych stanowisk, patrząc na twoje nogi stwierdzam, że nadasz się na posłańca.
Wyruszyłyśmy więc w drogę, lawirując pomiędzy drzewami w lesie. Liliana szła z nosem przy ziemi, szukając zapachu swojej towarzyszki.
- Czym właściwie zajmuje się posłaniec? - spytałam.
- Gania po całych terenach i roznosi wiadomości, co to się komu urodziło, kto gdzie rusza, z kim wojna, z kim pokój, kto kogo kocha. Trochę plotkarz, trochę kurier. Trzeba mieć stalowe nogi i złoty umysł.
- Z tym drugim u mnie może być gorzej - zaśmiałam się cicho.
Biała wilczyca tylko się uśmiechnęła.
- Zobacz, tam stoi Valixy, to ta o fioletowym futrze. Trochę się wyróżnia, co?
- Kolorowo tu u was - skomentowałam.

(Valixy/Liliana?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz