niedziela, 31 maja 2015
Od Liliany do ktosia
Właśnie mój brzuch domagał się posiłku, a soczyste sarenki zabicia, więc ruszyłam za nimi w pogoń. Już prawie doganiałam ofiarę, ale okazało się, że ja ją zostałam. Potężny jeleń podszedł i wierzgając próbował nadźgać mnie na poroże jak saszłyka, ale myśl o jedzeniu była nieznośna, a teraz myślałam jak mu zwiać. Coraz bliżej podchodził i coraz pewniej, a ja mogłam tylko warczeć, lecz on nie był typem bojącego się jelonka, a tym odważnym i silnym. Sarny stały za nim, a on nie odpuszczał, więc ja i mój burczący brzuch wycofaliśmy się z podkulonym ogonem. Dostrzegłam nagle troche dalej zające.
-Takie mięsko musi mi wystarczyć-pomyślałam i przyjełam bojową pozycję.
Już miałam go dopaść, ale zobaczyłam jakiś cień porywający moją zdobycz.
-Oddawał mi mojego zająca!-wykrzyczałam już wykończona tą dietą.
Nastała głucha cisza (nie licząc burczenia).
-Twojego?-zapytał głos.
Trochę się wystraszyłam nie widząc kto przemówił i kto ukradł moje mięso.
-Tak, mojego-postawiłam na swoim.
-Wątpie, żeby był twój skoro ja go trzymam w pysku-odpowiedział śmiejący się głos.
Miałam wszystkiego dość, a jeszcze jakiś ktoś uważa, że to co ma w pysku jest jego, ale nie tracąc czasu ruszyłam po kolejnego zająca.
Po chwili dostrzegłam kolejnego marchewkożernego osobnika i aż mi ślinka poleciała. Kucnełam i skradłam się w jego kierunku, ale cień znowu mnie wyprzedził, lecz złapałam go pyskiem i dostrzegłam, że żartobnisiem jest jakiś wilk...
Ktoś?
Rzecz dotycząca konkursu
Chciałabym dodać, że w konkursie nie można pisać do adminek, lecz można tylko do innych członków watahy. Zapraszam więc do pisania!
Valixy.
Valixy.
Od Liliany do Kobe
Po rozmowie z Valixy zrozumieliśmy pare kwesti dotyczących tej uroczystości, ale w mojej głowie nadal była pustka co do miejsca, wystroju, a ogólnie-wszystkiego. Kręciłam się w kółko, tak jak pies podążający za swoim ogonem, a tylko traciłam cenny czas, gdyż uroczystość miała być już jutro. Postanowiłam, że może podczas spaceru coś wymyślę-cokolwiek. Szłam i szłam, ale teraz nie za swoim ogonem lecz w stronę jeszcze mi nieznaną, czyli na południe od watahy.
-A jeśli nic nie wymyślę-powiedziałam to sobie w myślach co jeszcze bardziej doprowadziło mnie do załamania.
Zatrzymałam się i rzuciłam na trawę w rozpaczy i ze łzami w oczach.
-Moja pustka nie wypełni się pomysłami, a jedynie stresem z tej histeri-kolejne zdanie w moich myślach.
Podniosłam sie i ruszyłam dalej przed siebie, a moje oczy przykuło coś co nagle wypełniło moją pustkę. Ujrzałam drzewa w których były dziury, a obok nich latające niebieskie motyle. Dziury posłurzyły by jako miejsca, siedzenia dla wilków, a największa z nich w dębie jako ołtarz. Piękne miejsce wyglądało tak:
Popiegłam do Kobe z tą nowiną, który w tym czasie polował...
Kobe?
Od Siris CD Wind
Ta jego wyrozumiałość, cierpliwość... Jest taki miły...Cały czas nie mogłam się zdecydować. Ale...
- Ahhh. - westchnęłam cicho. Poszłam do jaskini, i się z tym przespałam.
Następnego dnia
Byłam już całkowicie zdecydowana. Kochałam Winda, i to całym sercem. Musiałam go spotkać. Szukałam, i szukałam. W końcu znalazłam Winda.
- Wind, ja już wiem. Kocham cię, i to całym sercem. - wypadło ze mnie.
Wind?
- Ahhh. - westchnęłam cicho. Poszłam do jaskini, i się z tym przespałam.
Następnego dnia
Byłam już całkowicie zdecydowana. Kochałam Winda, i to całym sercem. Musiałam go spotkać. Szukałam, i szukałam. W końcu znalazłam Winda.
- Wind, ja już wiem. Kocham cię, i to całym sercem. - wypadło ze mnie.
Wind?
Od Winda CD Siris
Musiałem się z nią zobaczyć. I to już! Minęło trochę czasu, ale w końcu ją znalazłem.
-Cześć.-
Odwróciła się zaskoczona.
-Hej...-
-Siris ja... Ja nie powinienem dać się złapać w pułapkę...-
-Przestań. Każdemu mogło się zdarzyć.-
-Tak, ale... Widziałem twoją minę.-
-...- milczała
-Nie chciałem żebyś się dowiedziała, nie w taki sposób...-
-Jakoś przeżyłam, nic się nie stało.- spróbowała się uśmiechnąć
-Ja... ja zrozumiem jeśli ty nic do mnie nie czujesz. Wystarczy jedno twoje słowo, a dam spokój.-
-To nie tak! Ja naprawdę cię lubię. Tylko że to się stało tak szybko i niespodziewanie... Muszę teraz wszystko przemyśleć.-
-Kumam.-
-Tak? Jesteś żabą że kumasz?- roześmialiśmy się
-Mogę cię zostawić jeśli chcesz.-
-Znaczy... Chciałabym po prostu pobyć chwilę sama. Jak coś to dam ci znać.-
-Ok- uśmiechnąłem się- To pa.-
Chciałem jej tyle rzeczy powiedzieć. "Nie będę się narzucał"- pomyśłałem. Wystarczało mi że mogę o niej myśleć- to samo wywowywało mi uśmiech na twarzy.
Siris?
Od Siris CD Wind
Nie miałam już pojęcia, co robić. Byłam już niemal pewna, że Wind się we mnie zakochał. Ale czy ja to odwzajemniam? Musiałam to przemyśleć. Ale co, jeśli okaże się, że tego nie odwzajemniam? Nie miałam najmniejszej ochoty zasmucić Winda. Ale jeśli... Nie. Po prostu to przemyślę. Potem zastanowię się, co robić.
Wind?
Wind?
Od Winda CD Siris
Jak mogłem być taki głupi i dać się zwabić w pułapkę! Poza tym widziałem minę Siris. Była zakłopotana. A co jeśli ona nic do mnie nie czuje? Znaczy... Normalnie nikt nie stał by się dla mnie najważniejszy w tak krótkim czasie, ale tak naprawdę nigdy nie miałem kogoś takiego. A ona była taka miła, pomocna i piękna. Tak bardzo ją polubiłem. Ale co z tego jeśli ona nie czuje tego samego?
Postanowiłem dać jej trochę czasu i na razie o tym nie myśleć. Chociaż to nie było takie łatwe.
Siris?
Od Riven CD Valixy
Podążając za nią zastanawiałam się czy mogę jej ufać. No niestety, taka już byłam, że nie potrafiłam zaufać. Bynajmniej na pewno nie od razu. Nawet jeśli ten ktoś był alfą w watasze.
-Jak tu trafiłaś?- zapytała Valixy
-Po prostu ciągle szłam przed siebie. Nie mam żadnego celu. Idę daleko- tak ci powiedziałam, a tak naprawdę sama nie wiem gdzie chcę iść.-
-Rozumiem... Gdzie twoja rodzina?-
-Nie chcę o tym mówić.-
-Ok... A skąd pochodzisz?-
-Skąd mam wiedzieć?- chyba nie do końca mnie zrozumiała
No cóż... Zadawała dużo pytań.
-Posłuchaj.. Ja nie lubię opowiadac o moim życiu. Nie chcę cię urazić, ale nie mam do ciebie na tyle dużo zaufania...- powiedziałam wprost
-Dobrze... Wybacz.-
-To ja przepraszam. Wiem że mam trudny charakter. Ale są rzeczy, które wydają mi się zbyt prywatne aby mówić o nich osobie poznanej jakieś pół godziny temu.-
-Jak spojrzeć na to z tej strony, to też bym nie miała zaufania do takiej osoby.- przyznała mi rację
Nawet zaczynałam lubieć Valixy. Była zupełnie inna niż wilki, które poznałam do tej pory.
valixy?
Od Siris CD Wind
Szybko odciągnęłam Winda od tunelu.
- Co się działo? - spytał.
- To była pułapka. Tamto nie byłam ja. To był władca kłamstw. Chciał cię tam zwabić, i zabić. On wie, co jest dla kogo najważniejsze. - wytłumaczyłam.
- Aha, najważniejsze... - mruknął, rumieniąc się.
- To ja może... pójde... ehhh... - zakłopotana poszłam. Na początku myślałam o Windzie tylko jako o przyjacielu. Ale to chyba zamieniło się w coś większego...
Wind?
- Co się działo? - spytał.
- To była pułapka. Tamto nie byłam ja. To był władca kłamstw. Chciał cię tam zwabić, i zabić. On wie, co jest dla kogo najważniejsze. - wytłumaczyłam.
- Aha, najważniejsze... - mruknął, rumieniąc się.
- To ja może... pójde... ehhh... - zakłopotana poszłam. Na początku myślałam o Windzie tylko jako o przyjacielu. Ale to chyba zamieniło się w coś większego...
Wind?
Od Winda CD Siris
Szukałem Siris. Nigdzie jej nie było. Zaczepiłem wilka, który obok mnie przechodził.
-Cześć, widziałeś gdzieś Siris?-
-Nie, ale ponoć oprowadza właśnie nową waderę, Truskaffkę. Moment, a my się znamy?-
-No... yy... nie.- odparłem ze śmiechem
-Jestem Kobe. A ty chyba Wind, o ile się nie mylę?-
-Taa. Eh i co ja teraz będę robił.-
-Spodobała ci się moja siostra, prawda?-
-Siris to twoja siostra? A co do tego podobania to... no... Tak. Podoba mi się.-
-Wiem co to znaczy. Bez Lilianny nie widzę świata. Jutro biorę z nią ślub.- uśmiechnął się na samą myśl o tym
-O, to świetnie! Może wam w czymś pomóc?-
-Byłoby świetnie. Znaczy, najpierw musimy powiadomić Valixy, ona wyznaczy kto ma co robić. Na pewno dam ci znać później.-
-Ok. Jak coś to będę kręcił się w okolicy. Dozobaczenia!-
Byłem zadowolony z tego, że będę mógł im pomóc. "Mimo wszystko zanim wyznaczą mi zadanie, dalej będę się nudzić."- pomyślałem. Czas nieco pozwiedzać. Wciąż nie za dobrze znałem te tereny.
używając mojej mocy, szybko pobiegłem przed siebie. Zatrzymałem się przed jakimś tunelem. Wydawał mi się niepokojący. Nagle usłyszałem głos.
-Wind! Chodź do mnie! Pomóż mi!- dobiegał z tunelu
Tam była Siris!
-Co to za tunel? Dlaczego tam weszłaś?-
-Nie zadawaj pytań! Uratuj mnie!-
Byłem jakby w transie. Znałem ją zaledwie od kilku dni,ale stała się dla mnie tak WAŻNA. Nawet nie myślałem. Po prostu chciałem tam wbiec i ją stamtąd zabrać gdy nagle coś mnie zatrzymało.
-WIND NIE!- tak dobrze znany mi głos
Odwróciłem się i zobaczyłem ją całą i zdrową.
-Siris? Ale ty byłaś w tunelu!- nie mogłem zrozumieć o co chodzi
Siris?
Od Valixy CD Riven
Widziałam, że owa wadera, która przedstawiła się jako Riven, była szczęśliwa. Wcześniej jednak widziałam, że straciła nadzieje. Miałam nadzieje pomóc jej odzyskać sens życia. A żeby to zrobić, musiałam najpierw dowiedzieć się, co się stało. Mogłam to oczywiście wyczytać z myśli, ale nie chciałam. Wolałam, by sama mi powiedziała, o co chodzi. Jednak coś mi mówiło, że nie będzie łatwo zdobyć tą wiedzę...
Riven?
Riven?
Od Riven CD Valixy
Patrzyłam w gwiazdy.Takie piękne i jasne, podczas gdy niebo było takie ciemne. Leżałam, gotowa na śmierć. Było oczywiste że nie ma dla mnie już żadnej nadziei. Wszystko zaczęło się tego poranka...
Jak zwykle biegłam przed siebie, co jakiś czas zatrzymując się na odpoczynek. Dzień jak codzień- kolejna próba przetrwania. Byłam bardzo nieuważna. W pogoni za zwierzyną, nawet nie zauważyłam
urwiska. Nie zdąrzyłam wychamować i spadłam. Spotkanie z ziemią zabolało bardziej niż myślałam. Moje łapy były całe zakrwiowione, a z rany na brzuchu ciekła krew. I tak tam leżałam, myśląc
dlaczego wciąż żyję, raz po raz wyjąc z bólu. O dziwo los chciał abym jeszcze pocierpiała. Chyba nie chcieli mnie w zaświatach. Normalnie, powinnam dawno umrzeć. O tak. Tymczasem oddychałam...
ŻYŁAM. Nadszedł wieczór. Właśnie patrzyłam na niebo. Na te gwiazdy. Byłam pewna że teraz wreszcie osunę się w nicość. Nagle zobaczyłam nad sobą sylwetkę nieznanego wilka. Było to ostatnie co
zapamiętałam.
Obudziłam się. Powoli otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jakimś lesie. Odruchowo spojrzałam na moje rany. Zdziwiłam się bardzo. Wcale ich nie było, a na dodatek ból ustał.
-Spokojnie, już cię uleczyłam.-
Skierowałam wzrok na postać wadery.-
-Kim jesteś?-
-Nazywam się Valixy. Jestem alfą w mojej watasze. Dobrze że cię znalazłam, bo jeszcze chwila i by cię tu nie było.-
-Och... Dziękuje ci za pomoc, ale mi właściwie śmierć by odpowiadała.-
-Jak to?-
-A chciałabyś żyć gdybyś nie miała gdzie się podziać, codziennie walczyła z chęcią poddania się?-
-Sama nie wiem. Mogę wiedzieć jak masz na imię?-
-Riven.-
-Idziesz gdzieś daleko?-
-Tak... chociaż... niezupełnie. To bardzo, bardzo daleko.- odparłam chłodno
-Yhm. A gdzie to jest?-
-A bo ja wiem?- zirytowałam się- Przepraszam. Po prostu mam niezbyt miły charakter.-
-Ok...-
-Posłuchaj... I tak i tak prędzej czy później na spotkanie wybiegnie mi śmierć. Więc ja już chyba pójdę. Dzięki za pomoc.-
-Zaczekaj! Mogę ci jeszcze jakoś pomóc?-
-A potrafiłabyś dać mi dom? Wątpię.-
-Wiesz w watasze zawsze znajdzie się miejsce.-
Coś we mnie pękło. Nie potrafiłam już być obojętna.
-Naprawdę? Mogłabym dołączyć?- zapytałam podekscytowana
-Oczywiście. Chodźmy.-
Poszłam za nią. Powróciłam do dobrze znanej mi obojętności, chociaż w środku czułam... szczęście? Być może.
-To tutaj.- powiedziała
Valixy?
Od Valixy CD Truskaffka
- Naprawdę? - spytała.
- Nie. Sama musisz odkryć swoje moce. Jeśli sama tego nie zrobisz, nie będziesz nad nimi panować.
- Aha...
- Gdy nadejdzie czas, odkryjesz je.
- A kiedy nadejdzie czas?
- Czas nadejdzie, kiedy nadejdzie. - powiedziałam, i poszłam.
Truskaffka?
- Nie. Sama musisz odkryć swoje moce. Jeśli sama tego nie zrobisz, nie będziesz nad nimi panować.
- Aha...
- Gdy nadejdzie czas, odkryjesz je.
- A kiedy nadejdzie czas?
- Czas nadejdzie, kiedy nadejdzie. - powiedziałam, i poszłam.
Truskaffka?
Od Truskaffki Cd Valixy
-Siris powiedziała, że podobno jesteś specjalistką od mocy. To prawda-zapytałam nie owijając w bawełnę.
-Tak-odpowiedziała spokojnie.
-Możesz mi powiedzieć jakie moce będę miała?-Zapytałam-Proszę-
-Oczywiście-odparła Valixy.
Valixy?
-Tak-odpowiedziała spokojnie.
-Możesz mi powiedzieć jakie moce będę miała?-Zapytałam-Proszę-
-Oczywiście-odparła Valixy.
Valixy?
Od Truskaffki CD Siris
-Naprawdę-odpowiedziała Siris
-Chyba pójdę się z nią spotkać-odpowiedziałam.
-Chcę wiedzieć jakie moce będę miała-kontynuowałam.
-Dzięki, że mnie oprowadziłaś i mi o tym powiedziałaś. Pa Siris-pożegnałam się.
-Pa Truskaffko-pożegnała mnie również.
-Chyba pójdę się z nią spotkać-odpowiedziałam.
-Chcę wiedzieć jakie moce będę miała-kontynuowałam.
-Dzięki, że mnie oprowadziłaś i mi o tym powiedziałaś. Pa Siris-pożegnałam się.
-Pa Truskaffko-pożegnała mnie również.
Od Siris CD Truskaffka
- No dobra. Tej mocy nie powinnaś za często używać, ponieważ wszyscy mają prywatne życie, musisz to uszanować, i nie czytać im w myślach. Ta moc chodzi parami z mocą przewidywania przyszłości, lub patrzenia w przeszłość. - powiedziałam.
- Fajnie...
- Prawdopodobnie twój żywioł to magia, lub myśli.
- Istnieje taki żywioł jak myśli?
- Owszem, Valixy go ma, więc istnieje. Valixy jest wręcz specjalistką od żywiołów. Możesz ją zapytac, jakie moce będziesz miała.
- Jak możesz to wiedzieć?
- Valixy jest władczynią żywiołów. To ona nimi włada, daje żywioły, i moce.
- Naprawdę?!?!?!
Truskaffka?
- Fajnie...
- Prawdopodobnie twój żywioł to magia, lub myśli.
- Istnieje taki żywioł jak myśli?
- Owszem, Valixy go ma, więc istnieje. Valixy jest wręcz specjalistką od żywiołów. Możesz ją zapytac, jakie moce będziesz miała.
- Jak możesz to wiedzieć?
- Valixy jest władczynią żywiołów. To ona nimi włada, daje żywioły, i moce.
- Naprawdę?!?!?!
Truskaffka?
Od Truskaffki CD Siris
-Siris-powiedziałam-przestraszyłaś mnie!
-Spokojnie-powiedziała-a ty?
-Co ja?-Odpowiedziałam. Nie rozumiałam jej
-Odkryłaś jakieś swoje moce?-Wyjaśniła
-No,no nie. Chodź w zasadzie... Tak!-Odpowiedziałam
-Jaką?-Zapytała Siris z ciekawością
-Wtedy, gdy pierwszy raz spotkałam Valixy jakiś wewnętrzny głos mi powiedział "Polubiła Cię"-oparłam.
-To pewnie moc "Czytania w myślach"-powiedziała.
-WOW! MAM MOC!-Krzyczałam na cały głos.
-Powiedź mi coś jeszcze o niej-poprosiłam
Siris?
-Spokojnie-powiedziała-a ty?
-Co ja?-Odpowiedziałam. Nie rozumiałam jej
-Odkryłaś jakieś swoje moce?-Wyjaśniła
-No,no nie. Chodź w zasadzie... Tak!-Odpowiedziałam
-Jaką?-Zapytała Siris z ciekawością
-Wtedy, gdy pierwszy raz spotkałam Valixy jakiś wewnętrzny głos mi powiedział "Polubiła Cię"-oparłam.
-To pewnie moc "Czytania w myślach"-powiedziała.
-WOW! MAM MOC!-Krzyczałam na cały głos.
-Powiedź mi coś jeszcze o niej-poprosiłam
Siris?
Od Siris CD Truskaffki
- Tunel śmierci? Co masz z tym na myśli? - spytała.
- Nikt, kto tam wszedł, nie wyszedł żywy. - powiedziałam tajemiczo, i żeby zrobić fajny efekt, rzuciłam w ziemię proszkiem, który od razu zamienił się w mgłę, a sama zamieniłam się w powietrze. Gdy mgła opadła, a ja nadal byłam powietrzem, Truskaffka zaczęła wołać:
- Siris, gdzie jesteś?! Siris!!
Nagle ja zmieniłam się spowrotem w wilka i powiedziałam:
- Tutaj.
Truskaffka zaskoczona się obróciła.
- Wiesz, uwielbiam tą sztuczkę... - zaśmiałam się.
Truskaffka?
- Nikt, kto tam wszedł, nie wyszedł żywy. - powiedziałam tajemiczo, i żeby zrobić fajny efekt, rzuciłam w ziemię proszkiem, który od razu zamienił się w mgłę, a sama zamieniłam się w powietrze. Gdy mgła opadła, a ja nadal byłam powietrzem, Truskaffka zaczęła wołać:
- Siris, gdzie jesteś?! Siris!!
Nagle ja zmieniłam się spowrotem w wilka i powiedziałam:
- Tutaj.
Truskaffka zaskoczona się obróciła.
- Wiesz, uwielbiam tą sztuczkę... - zaśmiałam się.
Truskaffka?
Od Truskaffki CD Siris
Szłam w stronę wilków. Tak jak powiedziała Valixy, aby ktoś mnie oprowadził. Podeszłam do wadery i wyjąkałam cicho
-Cześć. Jestem tutaj nowa. Szukam kogoś kto mnie oprowadzi. Jak masz na imię?-Zapytałam
-Witaj-Odparła-Jestem Siris. Chętnie Cię oprowadzę. Chodź za mną-Oparła.
Siris pokazała mi Kanion Miłości, Drzewo Życia, Zamek Mikage, Spirale Tęczy, Niebieski Las, Łąka Towarzyszy i Drzewo dobra. Kiedy przechodziłyśmy obok jakiegoś tunelu zapytałam:
-Jak się nazywa to miejsce Siris?-Była ciekawa
-To tunel śmierci-odparła spokojnie.
Siris?
-Cześć. Jestem tutaj nowa. Szukam kogoś kto mnie oprowadzi. Jak masz na imię?-Zapytałam
-Witaj-Odparła-Jestem Siris. Chętnie Cię oprowadzę. Chodź za mną-Oparła.
Siris pokazała mi Kanion Miłości, Drzewo Życia, Zamek Mikage, Spirale Tęczy, Niebieski Las, Łąka Towarzyszy i Drzewo dobra. Kiedy przechodziłyśmy obok jakiegoś tunelu zapytałam:
-Jak się nazywa to miejsce Siris?-Była ciekawa
-To tunel śmierci-odparła spokojnie.
Siris?
Od Valixy CD Truskaffka
- Oczywiście że możesz. - odpowiedziałam.
- A więc tak, chc należeć do tej watahy. - powiedziała głośno i wyraźnie.
- A więc od teraz jesteś jedną z nas. Możesz znaleść sobie jakiegoś wilka, który oprowadzi cię po terenach.
- Okej...
- Nie bój się, każdy tu jest przyjazny.
- No dobrze... - powiedziała, i poszła w stronę wilków.
Truskaffka?
- A więc tak, chc należeć do tej watahy. - powiedziała głośno i wyraźnie.
- A więc od teraz jesteś jedną z nas. Możesz znaleść sobie jakiegoś wilka, który oprowadzi cię po terenach.
- Okej...
- Nie bój się, każdy tu jest przyjazny.
- No dobrze... - powiedziała, i poszła w stronę wilków.
Truskaffka?
Od Truskaffki CD Valixy
Szłam z Valixy przez las. Doszłyśmy do miejsca spotkania.
Wtedy zobaczyłam kilka, kilkanaście wilków.
-Uwaga wilki!-Powiedziała Głośno. W zasadzie to nie była mowa. To był krzyk.
-Poznajcie Truskaffkę. Będzie w naszej watasze-Kontynuowała
-Truskaffko?-Zapytała
-Tak, słucham-Odpowiedziałam.
-Chcesz być w naszej watasze?-Zapytała po raz drugi.
-Jeśli mogę-Odparłam cicho.
Valixy?
Wtedy zobaczyłam kilka, kilkanaście wilków.
-Uwaga wilki!-Powiedziała Głośno. W zasadzie to nie była mowa. To był krzyk.
-Poznajcie Truskaffkę. Będzie w naszej watasze-Kontynuowała
-Truskaffko?-Zapytała
-Tak, słucham-Odpowiedziałam.
-Chcesz być w naszej watasze?-Zapytała po raz drugi.
-Jeśli mogę-Odparłam cicho.
Valixy?
Od Valixy CD Truskaffka
- Tak wogóle, Truskaffko, chciałabyś dołączyć do mojej watahy? - spytałam.
- Ty masz watahę? - spojrzała na mnie z podziwem.
- Mam, mam. I jesteś do niej zaproszona.
- Chętnie przyjmę zaproszenie...
- Bardzo mi miło. Chodź, zapoznam cię z innymi członkami.
Truskaffka?
- Ty masz watahę? - spojrzała na mnie z podziwem.
- Mam, mam. I jesteś do niej zaproszona.
- Chętnie przyjmę zaproszenie...
- Bardzo mi miło. Chodź, zapoznam cię z innymi członkami.
Truskaffka?
Od Truskaffki CD Valixy
Od kiedy rodzina mnie porzuciła szukałam jakiegoś schronienia. Szłam
zamyślona, co mam zrobić i nagle wpadłam na jakiegoś wilka. Dokładnie to
waderę. Zdołałam tylko wyjąkać cicho:
-Przepraszam.
Wadera powiedziała, że ma na imię Valixy. Nagle poczułam jak wewnętrzny głos mówi mi:
-Polubiła cię-cicho wyjąkał głos. Odkryła moc!
Zaczęłyśmy rozmawiać.
Valixy?
-Przepraszam.
Wadera powiedziała, że ma na imię Valixy. Nagle poczułam jak wewnętrzny głos mówi mi:
-Polubiła cię-cicho wyjąkał głos. Odkryła moc!
Zaczęłyśmy rozmawiać.
Valixy?
Od Kobe CD Liliana
- A więc, kiedy ślub? - spytałem.
- Sama nie wiem, jutro?
- Byłoby fajnie, ale mamy mało czasu na przygotowania... Trzeba upolować dużo jedzenia, przyozdobić miejsce, które wybierzemy, i wiele innych rzeczy...
- No racja. Ale cała wataha będzie nam pomagać. Nie zapomnij o tym.
- Cały czas, to dużo pracy.
- A więc zabierajmy się do roboty! Najpierw pójdźmy do Valixy, a ona wyznaczy kto ma robić co.
- Dobry pomysł. A więc chodźmy.
Liliana?
- Sama nie wiem, jutro?
- Byłoby fajnie, ale mamy mało czasu na przygotowania... Trzeba upolować dużo jedzenia, przyozdobić miejsce, które wybierzemy, i wiele innych rzeczy...
- No racja. Ale cała wataha będzie nam pomagać. Nie zapomnij o tym.
- Cały czas, to dużo pracy.
- A więc zabierajmy się do roboty! Najpierw pójdźmy do Valixy, a ona wyznaczy kto ma robić co.
- Dobry pomysł. A więc chodźmy.
Liliana?
Od Liliany do Kobe
Moje oczy ujrzały basiora z dwoma obrączkami, w których dostrzegłam swoje odbicie. Byłam bardzo zaskoczona taką reakcją z jego strony i postanowiłam, że przynajmniej na chwilę zapomnę o jego tajemniczości i powiem po prostu-Tak.
-Tak!-wykrzyczałam i pocałowałam Kobe.
Zaświeciły mu się oczy z kolei moją reakcją i razem podekscytowani poinformowaliśmy watahę o naszym ślubie, który na pewno będzie wyjątkowy jak ten dzień...
Kobe?
Konkurs!
Witam, z tej strony (znowu) Valixy.
Z powodu bardzo małej aktywności w watasze, organizuje konkurs na najaktywniejszego członka watahy. Nagrody to:
1. Miejsce - Wyższa pozycja w watasze
2. Miejsce - Towarzysz magiczny smok
3. Miejsce - Dowolna rzecz ze sklepu.
Oczywiście wilki administratorek nie mogą wziąść udziału.
Mam nadzieje, że to podniesie poziom aktywności w watasze.
Pozdrawiam.
Z powodu bardzo małej aktywności w watasze, organizuje konkurs na najaktywniejszego członka watahy. Nagrody to:
1. Miejsce - Wyższa pozycja w watasze
2. Miejsce - Towarzysz magiczny smok
3. Miejsce - Dowolna rzecz ze sklepu.
Oczywiście wilki administratorek nie mogą wziąść udziału.
Mam nadzieje, że to podniesie poziom aktywności w watasze.
Pozdrawiam.
sobota, 30 maja 2015
Od Taro CD Lorien
Wiedziałem, czułem i słyszałem, że Lorien idzie za mną. Jednak nie myślałem o tym. Myślałem tylko o śmierci. O tym uczuciu, tej ciemności, która mnie ogarnie. To byłby koniec moich problemów, zakończył by się mój głupi żywot!
- Taro, czekaj! Nie pozwolę ci umrzeć! - wyrwał mnie z zamyśleń znajomy głos. Była to oczywiście Lorien. Głupia, próbowała mnie zatrzymać. Najwidoczniej naprawdę nie rozumiała, że tego chcę.
- A co mi zrobisz, co? - spytałem.
- Przemyśl to jeszcze raz. Nie możesz dać życiu szanse? - spytała spokojnie, chociaż widziałem, że się bała. No cóż, była przecież w tunelu śmierci.
- Już dałem życiu szansę. I nic to nie dało. - burknąłem, niecierpliwiąc się. Ta wadera zatrzymała mnie tuż przed śmiercią!
- Nie możesz spróbować? Może w watasze ci się uda!? No proszę... - próbowała mnie przekonać.
- No dobra. - burknąłem. Nie dlatego, że zmieniłem zdanie. Zrobiłem to po to, by już tyle nie gadała. Co najwyżej umrę sobie później.
- Ufff... To chodź. - powiedziała. Ja oczywiście musiałem posłusznie za nią pójść. Dusze zmarłych wilków kazały nam uciekać, biec ile sił w nogach, bo jakiś władca się zbliża. Ignorowałem to. W końcu jednak usłyszałem głęboki, spokojny głos: "Nie uciekniecie ode mnie. Już nie." I nagle mrok nas ogarnął. Ja tam to tolerowałem, ale Lorien od razu straciła przytomność. Szybko zarzuciłem ją sobie na plecy, i pobiegłem. Nie było to łatwe. Nie wiedziałem, czemu to robiłem. Mogłem w końcu wejść tam, i umrzeć. Dotrzeć do celu. Jednak coś mi mówiło, że mam uciec. No i ta cała Lorien napewno miała jakieś życie w tej swojej watasze. Poraz pierwszy raz, od długiego czasu, nie pomyślałem tylko o sobie, lecz o innej osobie.
Lorien?
Od Lorien CD Taro
- Idziesz? - spytałam odwracając się, ale Taro już wchodził do tunelu. W jednej sekundzie i ja tam wskoczyłam, zupełnie bez namysłu.
- Co ty tu robisz? Nie! Idź! - krzyczał, widocznie się o mnie...martwił?
- Bez ciebie nie idę! Nie pozwolę ci się zabić! - wrzasnęłam i zaczęły się kłopoty. Taro wchodził coraz dalej do tunelu zupełnie mnie ignorując. Ja jak zahipnotyzowana kroczyłam tuż za nim. W środku było naprawdę strasznie, słyszałam niepokojące szelesty, głosy, duchy umarłych tu wilków próbowały nas ostrzec, ale na darmo. Taro szedł z zamkniętymi oczami i czekał na śmierć, a ja nie mogłam mu przeszkodzić! Grota zupełnie zmieniła wygląd, była mroczna, pełna szkieletów zmarłych wilków i ludzi. Natomiast na jej jakby końcu stała drabina. Drabina do innego świata.
- Co ty tu robisz? Nie! Idź! - krzyczał, widocznie się o mnie...martwił?
- Bez ciebie nie idę! Nie pozwolę ci się zabić! - wrzasnęłam i zaczęły się kłopoty. Taro wchodził coraz dalej do tunelu zupełnie mnie ignorując. Ja jak zahipnotyzowana kroczyłam tuż za nim. W środku było naprawdę strasznie, słyszałam niepokojące szelesty, głosy, duchy umarłych tu wilków próbowały nas ostrzec, ale na darmo. Taro szedł z zamkniętymi oczami i czekał na śmierć, a ja nie mogłam mu przeszkodzić! Grota zupełnie zmieniła wygląd, była mroczna, pełna szkieletów zmarłych wilków i ludzi. Natomiast na jej jakby końcu stała drabina. Drabina do innego świata.
Zrozumiałam, że nie jesteśmy tu sami, ktoś jeszcze tam był i chciał naszej śmierci! Władca jaskini, legenda którą znają wszystkie wilki na świecie.
Taro?
Od Taro Cd Lorien
Postanowiłem zadziwić Lorien. Tak naprawdę nie wiem, czemu wcześniej na to nie wpadłem. W mgnieniu oka stworzyłem wokół siebie ogień, który mnie uleczył. Po czym wyszłem z ognia.
- Nazwa tej twojej wody mówi sama z siebie, że jest lecznicza, lecz ja chyba podziękuje, już nie potrzebuje. - uśmiechnąłem się chytrze.
- Dlaczego wcześniej się nie uleczyłeś? - spytała bardzo zdziwiona wadera.
- Niezbyt mi się chciało... - ziewnąłem sztucznie.
- Nie rozumiem cię. Chcesz zwiedzić tereny?
- Chętnie pozwiedzam...
- No to pokaże ci miejsce, które ci się spodoba, i poszła. Ja za nią.
Wciąż nie mam pewności, czy postąpiłem słusznie, zgadzając się dołączyć do watahy wadery, której nawet nie znam. Być może była to najlepsza rzecz, na jaką mogłem się zdobyć...Ale co, jeśli jest wręcz przeciwnie? Co, jeśli spotka mnie tam coś okropnego, jak na przykład przywiązanie się do innej istoty? Narastająca potrzeba jej bliskości i świadomości, iż przy tobie jest i zawsze będzie bezpieczna. To by mnie zniszczyło...Po tym wszystkim co przeszedłem, taki tok wydarzeń jedynie dobiłby mnie psychicznie. Dlaczego? Otóż od długiego czasu prześladuje mnie nieprzyjemne wrażenie, iż wszyscy z którymi jestem choć trochę związany...umierają. Głównie dlatego mam wątpliwości dotyczące mej zgody dołączenia...Zdecydowanie wolałbym do końca swego marnego żywota, zostać wyrzutkiem lub...Popełnić samobójstwo?
Przez całą drogę wlokłem tuż za Lorien, ozmyślając nad swą marną egzystencją, popełnionych błędach, złych decyzjach i...
- A to Tunel śmierci. - wyjaśniła, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. - Nigdy tam nie wchodź.
Jej słowa niezwykle podniosły mnie na duchu. Fakt, iż w pobliżu jest miejsce na tyle niebezpieczne, że wejście do niego może skończyć się śmiercią, czy poważnym uszkodzeniem niezmiernie mnie zaintrygował. Czekałem tylko na moment, by niezauważony wejść do owego lasu i już nigdy nie wrócić...
- A to czemu? Jest jakiś niebezpieczny? - spytałem, nie mając do końca pewności.
- Tak głuptasie, ja tam kiedyś spotkałam...lepiej nie mówić.
- Bo co?
Wadera lekko kręcąc głową ruszyła dalej, w celu pokazania mi reszty terenów. Ja jednak wciąż stałem jak wryty, ze skupieniem wpatrując się w mroczny las. Jeszcze tylko kilka kroków i znajdę się w upragnionej pułapce...
Lorien?
Od Sasame CD Syria
Wiedziałam, że Syria mnie obserwowała. Nie wiem czemu, ani jak, ale to wiedziałam. Może to jakaś moc? Ahhh... Syria mnie obserwowała, ale ja to zignorowałam. W końcu jednak nie wytrzymałam.
- Wiem, że mnie obserwujesz... - powiedziałam.
- Skąd wiedziałaś? - wyszła z krzaków.
Syria?
- Wiem, że mnie obserwujesz... - powiedziałam.
- Skąd wiedziałaś? - wyszła z krzaków.
Syria?
Od Lorien CD Taro
Uśmiechnęłam się i uznałam, że czas opuścić Taro. Wyszłam z jaskini. Miałam wrażenie, ze on mógłby się zmienić i w pewnym sensie chce tego. Ale z tym walczy, zupełnie niepotrzebne. Nie chciałam nic na siłę. Następnego dnia, gdy przyszłam go odwiedzić czuł się już dużo lepiej.
- Witaj! - przywitałam się
- ... - milczał
- Przyniosłam ci Talizman Leczniczej Wody. - powiedziałam po czym wyjęłam go z torby
- Czemu wcześniej mi tego nie podałaś? I jak to działa?? - zdziwił się
- Bo chciałam, abyś się czegoś nauczył. A co do tej wody, to ona leczy rany.
Taro?
- Witaj! - przywitałam się
- ... - milczał
- Przyniosłam ci Talizman Leczniczej Wody. - powiedziałam po czym wyjęłam go z torby
- Czemu wcześniej mi tego nie podałaś? I jak to działa?? - zdziwił się
- Bo chciałam, abyś się czegoś nauczył. A co do tej wody, to ona leczy rany.
Taro?
Od Siris Cd Asco
- Młody napotkał Feniksa, tego, o którym ci opowiadałam... - szepnęłam do Winda.
- Co się stało? - spytał Asco pół przytomny.
- Napotkałeś tego złego feniksa, który mieszka tam w lesie. Nie pokazuje się często, ale gdy się pokazuje, i ktoś jest akurat w tym lesie, to feniks chce tą osobę zabić. - wytłumaczyłam.
- Ale ja przeżyłem...
- Ledwo. - mruknęłam, i przekonałam naturę, by go uleczyła.
Asco?
- Co się stało? - spytał Asco pół przytomny.
- Napotkałeś tego złego feniksa, który mieszka tam w lesie. Nie pokazuje się często, ale gdy się pokazuje, i ktoś jest akurat w tym lesie, to feniks chce tą osobę zabić. - wytłumaczyłam.
- Ale ja przeżyłem...
- Ledwo. - mruknęłam, i przekonałam naturę, by go uleczyła.
Asco?
Od Syrji CD Sasame
Poszłam za Sasame. Nie, że chciałam ją śledzić, tylko z ciekawości. Znów ukryłam się w krzakach, tak aby mnie nie zauważyła. Widziałam jak siedzi w kącie jaskini i mruczy do siebie coś pod nosem. Chyba przemyślała, więc powoli zaczęłam się oddalać.
Sasame?
Sasame?
Od Taro CD Lorien
Co ona sobie myśli?! Że mnie zmieni? Ja wcale nie miałem ochoty. Gdybym się zmienił, mógłbym się stać ciepły, miły, doświadczyć tego miłego uczucia, tylko po to, by po chwili stracić sens życia po raz kolejny.
- Nigdy. - powiedziałem chłodno i oschle.
- Ale czemu?
- Stracić sens życia po raz kolejny? Znów doświadczyć tego? Nie. - powiedziałem stanowczo.
- No dobra... A dołączysz do watahy? - wadera próbowała być miła, ale widziałem, że bardzo się starała.
- Dołączyć do watahy nieznajomej wadery? Cóż...
- Lorien. - westchnęła.
- Taro. Mogę dołączyć. - powiedziałem. Nie wiem wogóle, po co dołączyłem. Zrobiłem to po prostu bez zastanowienia. Coś daleko, daleko w zakątku głowy powiedziało mi, że to moje przeznaczenie.
Lorien?
Od Asco Cd Siris
Teraz na pewno mi nie wybaczy. Ale miałem jej dość! Położyłem się pod drzewem i patrzyłem przed siebie podziwiając krajobraz. Było ciepło, delikatny wiatr łagodnie ocierał się o moją sierść, lecz i tak byłem smutny gdy tak patrzyłem jak Siris znika w oddali. Pewnie nigdy nie odezwie się do mnie ani słowem, weźmie ślub z Windem albo zje te kwiaty i umrze. W myślach ciągle powtarzałem sobie, że mam o niej nie myśleć, że odtąd Siris jest dla mnie tylko wspomnieniem i byłym zauroczeniem. W końcu zniknęła na dobre, a moje serce jakby pękło. Pozwoliłem lecieć łzom, siedziałem tak pod tym drzewem płacząc dobre kilka godzin. Nie miałem siły się podnieść, iść dalej i zrozumiałem jak to jest gdy życie traci sens. Postanowiłem ją zatrzymać, ale nie jako szczeniak! Dobrze znałem różne rośliny, bez trudu odnalazłem kwiaty dorosłości. Stanąłem chwilkę namyślając się, ale czy ja w ogóle wtedy myślałem? Zamknąłem oczy i zerwałem kwiat. Gdy spadła na niego moja łza nagle zobaczyłem postać. A właściwie na niebie ukazała się smuga światła, szybko upuściłem kwiat, bo nagle zajął się ogniem. Spojrzałem w niebo, widniał tam wizerunek feniksa:
Cały las płonął, ale chyba tylko w moich oczach, słyszałem głosy: Asco...Asco! Czy ja oszalałem z tęsknoty? Nie, to się działo na prawdę! W pewnym momencie bezwładnie upadłem na ziemię, obudziłem się przy brzegu rzeki, ujrzałem rozmazaną sylwetkę Siris, obok niej stał Wind. Chciałem uciec, ale gdy próbowałem wstać zobaczyłem, że jestem całe poparzony i mam złamaną łapę.
Siris? (i mi chyba powoli wraca wena)
Od Sasame Cd Syria
Ja już nie wiedziałam, co robić. Po prostu uciekłam do domu. Na szczęście mamy i taty nigdzie nie było, więc mogłam to spokojnie przemyśleć.
Syria?
Syria?
Od Lorien CD Taro
- Nie zmuszam. Wolałabym nie mieć kogoś tak bezczelnego w watasze. - powiedziałam, nie wiem co się działo. Zawsze byłam miła, ale rozmawiając z tym basiorem stawałam się chłodna. Chyba powinnam na niego uważać i możliwie unikać. Ale teraz był ranny i potrzebował pomocy.
- Odczep się ode mnie! Moja sprawa! - znów usłyszałam jego bezczelny głos. Miałam ochotę wyjść z jaskini, ale coś podpowiadało mi, że nie mogę.
- Cóż z doświadczenia wiem, że nikt nie staje się taki bez powodu. Ale trzeba umieć się z tego otrząsnąć. - szepnęłam do niego
Taro?
- Odczep się ode mnie! Moja sprawa! - znów usłyszałam jego bezczelny głos. Miałam ochotę wyjść z jaskini, ale coś podpowiadało mi, że nie mogę.
- Cóż z doświadczenia wiem, że nikt nie staje się taki bez powodu. Ale trzeba umieć się z tego otrząsnąć. - szepnęłam do niego
Taro?
Od Siris CD Asco
Phi, co on sobie myśli? Powinien zwracać się do mnie z szacunkiem, jestem w końcu od niego o ponad rok starsza, a on po prostu...! Zdecydowałam się jednak nie umierać od razu. Spakowałam rośliny w torbę. Nie zrobiłam tego, bo Asco mi uświadomił, że mam jeszcze życie przed sobą. Zrobiłam to, bo spotkałam kilka bardzo miłych osób w moim życiu, jak... Moje myśli nie mogły się odsunąć od Winda.
Asco?
Asco?
Od Taro CD Lorien
Przeszywała mnie swoimi niebieskimi oczami. Mijały minuty, a Nie, nie o tej wścibskiej wronie, która niecały kwadrans temu postanowiła uprzykrzyć mi życie. To akurat nie ma z tym nic wspólnego.
Myślałem o siostrze, która w tak okrutny sposób zniknęła z tego świata...Przyrzekłem sobie, że będę ją chronić. I co? Po zaledwie kilku latach, zostaje rozszarpana na moich oczach. A to tylko dlatego, że nie byłem dość stanowczy, by zabronić jej wejść do tej cho*ernej jaskini! Pilnowanie jej było moim jedynym zadaniem...A mimo wszystko zawiodłem, tracąc ostatni sens życia...
Poczucie winy, niczym niewidzialna siła tarmosiło mnie za uszy, jednocześnie wpajając do głowy pytania: Dlaczego to wszystko właśnie tak się potoczyło? Dlaczego musiała zginąć? I dlaczego to nie mogłem być ja?!
- Ekhmm! - wyrwał mnie głos z zamyślenia.
- Co teraz? - warknąłem, trochę bardziej agresywnie, niż zaplanowałem.
Nieznajoma bez ostrzeżenia przyłożyła łapę do mojego boku, na co spodziewając się nagłego nasilenia bólu, mocno zacisnąłem powieki. Nie myliłem się, wadera sprawiła mi ogromny ból.
- Co robisz? - warknąłem, nie ukrywając zdziwienia. Najpierw mnie uratowała, a teraz, jasna chole*a, co robi?!
- Cóż, Sam się o to prosiłeś...
Co za stworzenie tak postępuje? Bez ostrzeżenia cisnąłem w nią wielką kulą ognia. Kula trafiła ową nieznajomą waderę. Ta jednak, zachowała przytomność.
- No dobra... Chcesz rozpocząć prawdziwą wojnę? - warknęła.
- Nie, tylko się obroniłem. - powiedziałem chytrze. Widziałem, że wadera gotuje się ze złości, ale co ja mogłem poradzić, że sprawiła mi wielki ból? Ja tylko się obroniłem. Przynajmniej tak myślała moja chytra głowa.
- O ile dołączysz do mojej watahy, do już cię atakować nie będe... - powiedziała. Co ona, chce mnie szantażować?! Spojrzałem jej prosto w oczy. Po chwili stwierdziłem, że są na tyle chłodne, że z łatwością można się w nich zagubić, i zwiarować.Jasna cho*era! Taro! Ogarnij się, bo jeszcze zaczniesz się ślinić!
Pospiesznie odwróciłem wzrok, lekko kręcąc głową.
- Nie chcesz? - spytała, przerywając ciszę.
- Pozwól, że to przemyślę. - odparłem, trochę bardziej oschle niż zamierzałem.
Lorien?
Od Syrji CD Sasame
- Na pewno cię kochają, tylko spróbuj to dostrzec. A i słyszałam od Asco, że twoja siostra bardzo tęskni. - uśmiechnęłam się, a właściwie próbowałam
- Ta, napewno...
- Musisz uwierzyć, prędzej czy później to dostrzeżesz.
Sasame?
- Ta, napewno...
- Musisz uwierzyć, prędzej czy później to dostrzeżesz.
Sasame?
Od Asco CD Siris
- Więc jak mówiłem, pragniesz tego? - spytałem
- Tak, to znaczy... - zaczęła się namyślać
- Ja wracam do watahy, rób co chcesz, jesteś dorosła, nie będę cię pilnować i myśleć za ciebie.
Siris?
- Tak, to znaczy... - zaczęła się namyślać
- Ja wracam do watahy, rób co chcesz, jesteś dorosła, nie będę cię pilnować i myśleć za ciebie.
Siris?
Od Sasame CD Syria
- Ale wszyscy mnie ignorują. Czuję się niechciana. Oraz moja siostra uciekła. Zastanawiam się, czy nie pójść w jej ślady. - wyznałam.
- Na pewno rodzice cię kochają...
- Nie wydaje mi się.
Syria?
- Na pewno rodzice cię kochają...
- Nie wydaje mi się.
Syria?
Od Lorien CD Taro
- Proszę, już idę. - powiedział po czym chytrze się uśmiechnął. Po kilku krokach znów osunął się na ziemię. Chyba stracił przytomność. Co robić? - powtarzałam w kółko, pomóc mu, czy pozwolić umrzeć? Nie, ja taka nie jestem! Pomogę mu! - postanowiłam. Udało mi się dowlec go do watahy, gdzie zajęły się już nim inne wilki. Pod koniec dnia, gdy słońce znikało już za horyzontem, postanowiłam udać się do jaskini, w której leżał. Jego bok był cały w bandażach, nie wyglądał dobrze, miał liczne złamania i głębokie rany.
- Czemu mi pomogłaś? - usłyszałam cichy głos, wiedziałam, że powiedział to ów przybysz.
- Bo ja nie jestem taka jak ty. - szepnęłam chłodnym głosem. Nie powinieneś być mi czasem wdzięczny? - dodałam
Taro?
- Czemu mi pomogłaś? - usłyszałam cichy głos, wiedziałam, że powiedział to ów przybysz.
- Bo ja nie jestem taka jak ty. - szepnęłam chłodnym głosem. Nie powinieneś być mi czasem wdzięczny? - dodałam
Taro?
Od Sashy Cd Asco
- Możesz umrzeć, jeśli zostaniesz tu sama. Ogarnie cię ciemność... - próbował mnie przekonać Asco.
- Patrząc na ciemność i śmierć, boję się nieznanego. Niczego więcej. - powiedziałam.
- A to skąd masz?
- Wymyśliłam, właśnie teraz...
Asco?
- Patrząc na ciemność i śmierć, boję się nieznanego. Niczego więcej. - powiedziałam.
- A to skąd masz?
- Wymyśliłam, właśnie teraz...
Asco?
Od Siris CD Asco
Spojrzałam na te rośliny. Nie byłam już taka pewna. Nie bałam się śmierci. Nie bałam się ciemności, która mnie ogarnie. Bałam się nieznanego. Tego nieznanego uczucia. Nieznanego uczucia, które mnie ogarnęło. Nic już nie rozumiałam.
Asco?
Asco?
Od Syrji CD Sasame
- Więc masz tu przykład. Ja od zawsze byłam porzucona i nie akceptowana. A ty? Nawet nie powinnaś tak myśleć! Masz przed sobą całe życie i to od ciebie zależy jak ci się ułoży. - próbowałam przekonać waderę
Sasame?
Sasame?
Od Asco Cd Sasha
- No widzisz! Ty tęsknisz za Sasame, a ona za tobą. Nie próbuj z tym walczyć, proszę, wróćmy do watahy! - powiedziałem
- Ale ja nie wiem...ech, teraz sama nie wiem co będzie lepsze. - szepnęła płacząc
Sasha?
- Ale ja nie wiem...ech, teraz sama nie wiem co będzie lepsze. - szepnęła płacząc
Sasha?
Od Asco Cd Siris
- Ale, ale... - próbowała coś powiedzieć
- Nie ma ale! Chciałem ci pokazać to piękne miejsce, a ty od razu myślisz jak się zabić! Proszę, nie będę ci przeszkadzać! - krzyknąłem i odbiegłem. To było dziwne uczucie...z jednej strony byłem na nią zły, z drugiej było mi szkoda Siris.
Siris?
- Nie ma ale! Chciałem ci pokazać to piękne miejsce, a ty od razu myślisz jak się zabić! Proszę, nie będę ci przeszkadzać! - krzyknąłem i odbiegłem. To było dziwne uczucie...z jednej strony byłem na nią zły, z drugiej było mi szkoda Siris.
Siris?
Od Valixy CD Maxi
- Cześć... - szepnęła Alexia, ale tak cicho, że Frozen chyba ne słyszał. Przeteleportowałam więc ich na piękną łąke, a ja z Maxim pozostaliśmy w jaskini, jednak widzieliśmy i słyszeliśmy wszystko. Teraz Frozen powiedział, głośno i wyraźnie:
Maxi?
Maxi?
Od Maxiego CD Valixy
- Dalej... - szepnąłem do Frozena. Ale on jakby zamarł. Widziałem, że Alexia też była bardzo nieśmiała.
- Witaj - przywitał się mój smok, ale wypowiedział to tak cicho, że niemal nic nie było słychać.
Valixy?
- Witaj - przywitał się mój smok, ale wypowiedział to tak cicho, że niemal nic nie było słychać.
Valixy?
piątek, 29 maja 2015
Już jestem
Z przykrością muszę stwierdzić, iż pod moją nieobecność nic tu się nie działo. Czemu? Jednak skoro powróciłam, to liczę, że będziecie aktywni...
Valixy.
Valixy.
środa, 27 maja 2015
Nieobecność
Witam, z tej strony Valixy.
Cały czwartek i większość piątku mnie nie będzie, ponieważ jadę na wycieczkę klasową. Proszę więc wysyłać opki do drugiej adminki, jej nick na howrse to królikłaciaty.
Pozdro;)
Cały czwartek i większość piątku mnie nie będzie, ponieważ jadę na wycieczkę klasową. Proszę więc wysyłać opki do drugiej adminki, jej nick na howrse to królikłaciaty.
Pozdro;)
Od Siris CD Wind
- Jeśli chcesz... - odpowiedziałam.
- No oczywiście! Po prostu nie miałem ochoty na towarzystwo...
- A co takiego się stało? Valixy pobiła się w mocach? - zaśmiałam się.
- A skąd wiedziałaś?
- Każdy, kto do niej przychodzi, w końcu pokaże swoje moce, a ona pobije ich wszystkich...
- Nie może pobić wszystkich. Jest tyle różnych żywiołów, mocy...
- A ona jest władczynią żywiołów, daje innym żywioły i moce. Sama ma je wszystkie, i to najlepiej umie ich używać. - zaśmiałam się.
- COOO???!!!
Wind?
- No oczywiście! Po prostu nie miałem ochoty na towarzystwo...
- A co takiego się stało? Valixy pobiła się w mocach? - zaśmiałam się.
- A skąd wiedziałaś?
- Każdy, kto do niej przychodzi, w końcu pokaże swoje moce, a ona pobije ich wszystkich...
- Nie może pobić wszystkich. Jest tyle różnych żywiołów, mocy...
- A ona jest władczynią żywiołów, daje innym żywioły i moce. Sama ma je wszystkie, i to najlepiej umie ich używać. - zaśmiałam się.
- COOO???!!!
Wind?
Od Winda CD Siris
Czułem że uraziłem Siris. Polubiłem ją, ale naprawdę nie miałem ochoty na towarzystwo.
-Muszę ją potem przeprosić.-powiedziałem do siebie
Niby nie miałem ochoty na towarzystwo,ale kiedy poszła, zacząłem się nudzić. Dlatego po prostu biegałem. Mimo wszystko ciągle dopadały mnie wyrzuty sumienia.
Powinienem być w stosunku do niej bardziej miły. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem jej poszukać. Nietety nigdzie jej nie było.
-Gdzie ty jesteś...-
Szukałem jej po całym lesie. W końcu znalazłem się na jakiejś wielkiej łące. Po środku stało drzewo, którego korona ułożyła się w serce. Zawołałem:
-Siris! Jesteś tutaj?-
-Wind?-
Dopiero po chwili zauważyłem ją pod drzewem. Podbiegłem tam szybko.
-Chciałem cię przeprosić. Nie miałem zamiaru cię urazić. Po prostu coś mnie dopadło, chwilowo nie miałem ochoty na czyjeś towarzystwo. Przykro mi.-
-Czyli... ty mnie lubisz?-
-Pewnie! Może spotkamy się jutro to pokażesz mi coś ciekawego, trochę pogadamy?-
Siris?
Od Siris CD Wind
Nie wiem dlaczego, ale bardzo polubiłam w Winda.
- Yyy... Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Mogę coś tam sobie porobić... - mruknęłam. A co, jeśli Wind mnie nie polubił? Ehhh...
- No okej. - odpowiedział, i sobie poszedł. Byłam już pewna, że mnie nie polubił.
Wind?
- Yyy... Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Mogę coś tam sobie porobić... - mruknęłam. A co, jeśli Wind mnie nie polubił? Ehhh...
- No okej. - odpowiedział, i sobie poszedł. Byłam już pewna, że mnie nie polubił.
Wind?
Od Valixy CD Maxi
Widziałam, że od dłuższego czasu Alexia jest niespokojna. W końcu, postanowiłam z nią porozmawiać.
- Alexio, o co chodzi? Widzę, że jesteś niespokojna. - zaczęłam, lecz nie byłam pewna, czy towarzyszka zdradzi mi powód.
- No bo... Frozen zachowuje się tak, jakby się we mnie zakochał. Ale... ale ja nie jestem pewna, czy ja odwzajemniam to uczucie, ani czy jestem gotowa na związek. - wyjąkała smoczyca.
- Daj sobie szanse, porozmawiaj z nim.
- Nie, nie! - powiedziała. Po chwili Maxi i Frozen wbiegli jak tornado do jaskini. Widziałam, że Frozen równiesz był niespokojny, niepewny.
Maxi?
- Alexio, o co chodzi? Widzę, że jesteś niespokojna. - zaczęłam, lecz nie byłam pewna, czy towarzyszka zdradzi mi powód.
- No bo... Frozen zachowuje się tak, jakby się we mnie zakochał. Ale... ale ja nie jestem pewna, czy ja odwzajemniam to uczucie, ani czy jestem gotowa na związek. - wyjąkała smoczyca.
- Daj sobie szanse, porozmawiaj z nim.
- Nie, nie! - powiedziała. Po chwili Maxi i Frozen wbiegli jak tornado do jaskini. Widziałam, że Frozen równiesz był niespokojny, niepewny.
Maxi?
Od Winda CD Siris
-Chciałbym... chciałbym... Zaraz... Valixy? Ty nie masz przecież mocy ognia prawda?-
-No jasne że mam.-
-Wow...Ale jak? Mniejsza z tym. A umiesz tworzyć kule ognia?-
-Sam się przekonaj.- powiedziała
Uniosła łapę a nad nią pojawiła się owa kula. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu zachwytu.
-Słuchaj mogłabym ci tak pokazywać w nieskończoność, ale mam jestem już trochę zmęczona...-
-O, jasne. To... Dobranoc.-
Następnego dnia
Postanowiłem trochę pozwiedzać teren. Właściwie to chodziłem tylko po lesie. Nie miałem ochoty biegać. Chociaż prezentacja szybkości Valixy dała mi do myślenia. Zdecydowałem że zacznę trenować.
-Muszę być lepszy. Muszę.- powtarzałem sobie
Biegałem tak i biegałem. Nawet nie zauważyłem gdy z krzaków wyłoniła się wadera
-Och! Przestraszyłeś mnie nieco.- powiedziała cicho
-A to nie ty powinnaś mnie wystraszyć wychodząc z zarośli?- zaśmiałem się
Milczała.
-No weź, nie jestem taki groźny.- posłałem jej uśmiech
-Tak... Jestem Siris. A ty?-
-Wind.-
-Nowy w watasze?-
-Taaa.-
-Idziesz gdzieś?-
-Yyy... Przed siebie. Chciałem trochę pozwiedzać okolicę.
-O. To świetnie! Mogę ci pokazać pare ciekawych miejsc.-
Nie miałem zbytnio ochoty na czyjeś towarzystwo, ale nie chciałem jej urazić, więc się zgodziłem.
-Ok. Prowadź. A właściwie to gdzie najpierw pójdziemy?-
Siris?
wtorek, 26 maja 2015
Od Maxiego Cd Valixy
Widziałem, że mój smok dziwnie się zachowuje. Ciągle jakby był w innym świecie, marzył.
- Frozen, co z tobą? - spytałem podejrzliwie
- Co? A... ze mną. Nic... - odpowiedział jak zawsze patrząc gdzieś w boczną ścianę jaskini i marząc
- Widzę, że coś z tobą nie tak. - powiedziałem stanowczo
- No dobra, ja zakochałem się w Alexi...
- Towarzyszu Valixy? Może porozmawiaj z Alexią.
- Nie, chyba lepiej nie.
- Przestań! Daj sobie szansę! - krzyknąłem i w tej chwili do jaskini weszła Valixy ze szczeniakami
Valixy? (jednak napisałam ;p)
- Frozen, co z tobą? - spytałem podejrzliwie
- Co? A... ze mną. Nic... - odpowiedział jak zawsze patrząc gdzieś w boczną ścianę jaskini i marząc
- Widzę, że coś z tobą nie tak. - powiedziałem stanowczo
- No dobra, ja zakochałem się w Alexi...
- Towarzyszu Valixy? Może porozmawiaj z Alexią.
- Nie, chyba lepiej nie.
- Przestań! Daj sobie szansę! - krzyknąłem i w tej chwili do jaskini weszła Valixy ze szczeniakami
Valixy? (jednak napisałam ;p)
Od Valixy CD Wind
Widziałam, że Wind czuł się szczęśliwy. Nie zupełnie wiedziałam dlaczego. Przecież dołączenie do tej watahy, mojej watahy, jednej z tysiąca, to przecież nic wielkiego? Jednak byłam zadowolona, że mogłam kogoś uszczęśliwić.
- Wpadłem na pomysł. Może się pościgamy? - zapytał nadal szczęśliwy Wind. Aż miałam ochotę wyczytać z jego myśli, co go aż tak bardzo cieszy. No ale jego myśli są jego.
- Tja... Okej. - odpowiedziałam. Instynkt podpowiedział mi, żebym użyła moich mocy, a więc tak zrobiłam. Wind też użył mocy super-szybkość, ale widziałam, że nie była całkowicie dopracowana. Tak więc, ja wygrałam. Wind popatrzył na mnie z podziwem.
- Jakim cudem wygrałaś ze mną? Przecież użyłem mocy... - powiedział zszokowany.
- Mam taką samą moc co ty, tylko że bardziej dopracowaną. - wytłumaczyłam.
- No cóż, napewno nie pobijesz tego. - powiedział z uśmieszkiem, i wzniósł się w powietrze.
- Phi? Oczywiście, że pobije. - powiedziałam, i wyczarowałam sobie magiczne skrzydła.
- Jak ty to...
- Łatwe...
- A więc pewnie umiesz też atakować powietrzem.
- Mogę, mogę.
- A co jeszcze możesz?
- A co chcesz zobaczyć?
Wind?
- Wpadłem na pomysł. Może się pościgamy? - zapytał nadal szczęśliwy Wind. Aż miałam ochotę wyczytać z jego myśli, co go aż tak bardzo cieszy. No ale jego myśli są jego.
- Tja... Okej. - odpowiedziałam. Instynkt podpowiedział mi, żebym użyła moich mocy, a więc tak zrobiłam. Wind też użył mocy super-szybkość, ale widziałam, że nie była całkowicie dopracowana. Tak więc, ja wygrałam. Wind popatrzył na mnie z podziwem.
- Jakim cudem wygrałaś ze mną? Przecież użyłem mocy... - powiedział zszokowany.
- Mam taką samą moc co ty, tylko że bardziej dopracowaną. - wytłumaczyłam.
- No cóż, napewno nie pobijesz tego. - powiedział z uśmieszkiem, i wzniósł się w powietrze.
- Phi? Oczywiście, że pobije. - powiedziałam, i wyczarowałam sobie magiczne skrzydła.
- Jak ty to...
- Łatwe...
- A więc pewnie umiesz też atakować powietrzem.
- Mogę, mogę.
- A co jeszcze możesz?
- A co chcesz zobaczyć?
Wind?
Od Winda
Szłem powoli po łące. Byłem zmęczony po całym dniu biegu. Chciałem jak najszybciej uciec od mojej starej watachy. To był koniec. Rodzina już mnie nie obchodziła.
Pragnąłem znaleźć dla siebie miejsce, jeszcze nie wiedziałem gdzie. Po drodze nie spotkałem nikogo, dlatego bardzo zdziwiłem się wpadając na nieznaną waderę.
-Sory.- mruknąłem
-Nic nie szkodzi.- chciała odejść ale ją zatrzymałem
-Co tu robisz?-
-A co ty tu robisz?-
-No widzisz szukam kwiatków.- zaśmiałem się
-Eh... Jeśli chcesz wiedzieć to idę do domu. Niedługo zrobi się ciemno.-
-Do domu?- wyszeptałem
Mój dobry humor, nagle zgasł. Dom. To słowo wydawało mi się teraz tak obce, było chyba jedynym, które wprawiało mnie w zły nastrój.
-Wszystko w porządku?- zapytała nieco zaniepokojona
-Yhm... Jesteś w watasze prawda?-
-Tak. Właściwie to jeste w niej Alfą.-
Zdziwiłem się. Wyglądała tak... Niepozornie?
-Jak masz na imię?-
-Valixy. A ty?-
-Wind.-
-Nie żebym czytała ci w myślach czy coś, ale ty chyba nie masz domu?-
-Zgadza się. I... tak się zastanawiałem czy może mógłbym dołączyć do twojej watahy?-
Uśmiechnęła się ciepło.
-Myślę że nie będzie z tym problemu. Biegnij za mną. A zapomniałabym. Musisz mieć jakieś stanowisko...- opowiedziała mi o wszystkich dostępnych
-Yyy... Odpowiada mi bycie łowcą.-
-Wspaniale. W takim razie ruszajmy.-
Gdy tak za nią biegłem, zapominając o zmęczeniu, ogarnęła mnie wielka radość. Zaczyna się coś nowego i niesamowitego. Zacząłem oglądać drzewa, krzaki i śmiać się
głośno. W końcu ułożyłem rymowankę, którą śpiewałem cicho pod nosem:
-Wreszcie znalazłe miejsce na Ziemi...
...Już nic tego nie zmieni!-
-Widzę że ci do śmiechu?- spytała Valixy
-I to jak!-
Nareszcie czułem się szczęśliwy.
Valixy?
poniedziałek, 25 maja 2015
Od Taro
Półprzytomnym wzrokiem rozejrzałem się wokół siebie. Niewiele mi to
dało, biorąc pod uwagę fakt, iż moje oczy nie mogły przyzwyczaić się do
otaczającego mnie mroku. Powietrze wypełniał ostry zapach miedzi, a
ziemia wręcz lepiła się od gęstej cieczy.
Starając się zlokalizować swoje położenie niepewnie ruszyłem przed siebie. Mimo wielu starań, nie natrafiłem na nic znajomego. Jakby tego było mało, nie słyszałem szumu drzew, odgłosów jakichkolwiek stworzeń...nawet własnego oddechu. Przemieszczałem się nadzwyczaj cicho i bezszelestnie, jakbym unosił się nad powierzchnią. Ale przecież to nie możliwe! Musi być jakieś racjonalne wyjaśnienie...
Przyśpieszyłem w celu narobienia, choć najmniejszego hałasu. Jak się niestety spodziewałem nic z tego nie wyszło. Nie mogąc już wytrzymać przenikliwej ciszy usiłowałem wrzasnąć, jednak coś mi to uniemożliwiało. Nie byłem w stanie wydać jakiegokolwiek dźwięku. Za każdym razem gdy otwierałem pysk, miałem nieprzyjemne wrażenie, że ktoś chwyta mnie za szyję i ściska na tyle mocno, że z trudem zachowywałem przytomność. Powoli zacząłem panikować. Nie dość, że nie miałem bladego pojęcia gdzie się znajduję, to jeszcze ktoś usiłował mnie udusić...
Bez zastanowienia zacząłem biec w wybranym przez siebie kierunku, mając złudną nadzieję, że w ten sposób uda mi się wydostać z tej mrocznej otchłani. Gdy rozpędziłem się wystarczająco, zostałem brutalnie zatrzymany przez coś twardego i szorstkiego. Ignorując ból głowy i pyska spowodowany mocnym uderzeniem, podniosłem się i zbliżyłem do sprawcy moich cierpień. Łapą natknąłem się na korę potężnego pnia drzewa. Uradowany znaleziskiem przywarłem do niego czołem w celu chwilowego odpoczynku i poukładania sobie bieżących wydarzeń. Gdy to uczyniłem drzewo ot tak zniknęło, pozostawiając mnie samego w ciemności.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, przez co z trudem utrzymywałem równowagę. Dziwne rozmazane światełka wirowały przed mymi oczami, tym samym doprowadzając do szaleństwa. Bliski załamania, mocno zaciskając powieki, osunąłem się na ziemię...
Gdy ponownie otworzyłem oczy, wszystko wróciło do normy. Leżałem na wilgotnej trawie wewnątrz gęstego lasu. Znów słyszałem szum drzew, szelest spowodowany gwałtownymi ruchami istot czyhających w krzakach...ciężkie bicie swojego serca.
Nie zwlekając już ani chwili dłużej, wstałem porządnie się otrzepując. Całą sierść miałem posklejaną i lepką od ciemnoczerwonej cieczy...Krew?
Zszokowany, dokładnie zmierzyłem wzrokiem każdą część ciała, wyszukując dotkliwego zranienia. Bezskutecznie, co nie do końca mnie ucieszyło. Skoro to nie jest moja krew...to czyja?
Rozglądnąłem się wokół w celu odnalezienia jakiegoś martwego stworzenia. Niczego nie znalazłem, co jeszcze bardziej mnie zmartwiło.
Oszołomiony, postanowiłem opuścić to miejsce i powrócić do mijanej wcześniej polany. Może tam przypomnę sobie, co działo się przez ostatnie kilka godzin...? Choć najpierw zdałoby się obmyć z tego paskudztwa...
- Gabrielu... - zawołał kojący głos.
Zatrzymałem się w pół kroku i obejrzałem za siebie. Między drzewami zobaczyłem zarys mrocznej sylwetki wilka. Zbliżyłem się do wadery, wciąż zachowując bezpieczną odległość.
- Musiałaś mnie z kimś pomylić. - warknąłem nie mogąc rozpoznać przybyszki. - Moje imię brzmi...
- Wiem jak masz na imię. - wtrąciła cicho chichocząc.
Marszcząc brwi, podszedłem o jeszcze kilka kroków.
Kim ona do cho*ery jest?! Jej głos wydaje się taki znajomy, jednak nie potrafię...
- Taro, nieprawdaż? - wyrwał mnie głos z zamyślenia. - Syn Melody i Black'a. - dodała w zadumie. - Uroczo razem wyglądali.
- Skąd to wszystko wiesz? - burknąłem, na co odpowiedziała mi szyderczym śmiechem.
Z każdą chwilą wypełniało mnie coś w rodzaju zwiększonej irytacji. Sama obecność przybyszki doprowadzała mnie do stanu, którego nie byłem w stanie opisać. Wzrastały we mnie negatywne emocje, które potęgując się w całość stawały się niczym bomba, mogąca w każdej chwili wybuchnąć.
- To przykre, wiesz? - mruknęła z nutą urażenia. - Byłam z tobą przez te wszystkie lata, a ty nawet nie masz pojęcia o moim istnieniu.
- Chyba nie do końca rozumiem do czego zmierzasz. - odparłem, usiłując wyszukać ją wśród ciemności, w które tak nagle się wtopiła. - Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Powiedzmy, że jestem twoim..."aniołem stróżem".-wyszeptała mi do ucha, na co lekko się wzdrygnąłem.
Odsunąłem się od wadery, w celu dokładnego zmierzenia jej wzrokiem.
Od razu mogłem stwierdzić, że widzę ją pierwszy raz w życiu. Siedziała nieopodal, nieustannie świdrując mnie swymi pustymi, błękitnymi ślepiami. Jej białe futro, mimo iż wszędzie wokół było mnóstwo błota, pozostawało bez żadnej skazy.
- Przestań mi się tak przyglądać, bo jeszcze poczuję się niezręcznie. - uśmiechnęła się niewinnie, po czym podnosząc się, z nieskazitelną gracją ruszyła w moim kierunku.
- Urocze. - prychnąłem, starając się nie zwracać uwagi na nienaturalną bliskość nieznajomej. - A więc...?
- Angie. - odparła, okrążając mnie.
- ...Angie. Co ty tu do cho*ery robisz?
- Otóż jestem tu po to, by spełnić twoje życzenie. - zachichotała, "przypadkiem" smagając mnie ogonem po pysku.
Był on na tyle puchaty, że z trudem powstrzymałem się od kichnięcia.
- Jakoś nie wyglądasz mi na złotą rybkę. - burknąłem z grymasem na pysku.
Wadera zachichotała cicho, po czym zaprzestając ciągłemu okrążaniu mnie, usiadła naprzeciwko.
- Głuptasie, mówiłam ci już, że jestem twoim...
- Anioły nie istnieją. - przerwałem jej.
- Jeszcze niedawno byłeś innego zdania.
- Co?
- Modliłeś się, by twoja siostrzyczka wróciła do świata żywych, nieprawdaż? Błagałeś o...
- Stul pysk! - warknąłem, z trudem panując nad własnymi emocjami.
- Ciśnienie ci skoczy. - zaśmiała się. - Tak więc jak już mówiłam, twoje prośby zostały wysłuchane. Odzyskasz swoją kochaną rodzinkę i chęć do życia. Co ty na to?
Kilka dni temu zapewne bez najmniejszego wahania bym się na to zgodził, ale teraz? Nie chciałem tego. A bynajmniej nie od niej...Nie wiedziałem dlaczego, ale jakaś część mnie podpowiadała mi, że to najzwyklejsze kłamstwo, dzięki któremu owa wadera bez problemu owinie mnie sobie wokół palca...
- Wybacz, ale jestem zmuszony odmówić. - mruknąłem, jednak nim zdołałem się podnieść i ruszyć w swoją stronę, wadera szepcząc coś pod nosem przyłożyła mi łapę do czoła, tym samym sprawiając mi niemiłosierny ból.
Jej oczy stały się krwistoczerwone, a futro czarne niczym smoła.
- Później się rozliczymy. - zaśmiała się szyderczo, po czymObudziło mnie głośne krakanie. Leniwie otworzyłem oczy i chcąc przewrócić się na drugi bok wylądowałem na ziemi. Jęcząc i wijąc się na wilgotnej trawie, wzniosłem wzrok ku drzewu z którego właśnie spadłem. Gdy ponownie spojrzałem przed siebie, moim oczom ukazał się właściciel irytujących odgłosów. Ptak stał niedaleko mojego pyska i wpatrywał się we mnie otępiałym wzrokiem.
- Przeklęte ptaszysko! Przez ciebie przez tydzień nie będę mógł chodzić! - warknąłem podnosząc się gwałtownie i usiłując "pacnąć'' sprawcę moich cierpień, czego szybko pożałowałem, bowiem obrażenia, jakie zadał mi morderca Lucy, ponownie przypomniały mi o swej obecności.
Z grymasem na pysku, spojrzałem na rozorany bok. Głębokie cięcia rozchodziły się wzdłuż żeber, co jakiś czas zbaczając z kursu i zmierzając w stronę kręgosłupa. Mimo, iż z ran przestała sączyć się krew, moje ciało wciąż przeszywał niemiłosierny ból. Tak intensywny, jakby ponownie rozszarpywały je dziesiątki, ostrych jak brzytwa kłów i pazurów...
Powoli zacząłem żałować, że się obudziłem. Miałem cichą nadzieję, że jest to kolejny chory sen, w którym straciłem ostatnią bliską mi osobę...
Po raz kolejny łzy napłynęły mi do oczu, więc starając się już więcej o tym nie myśleć ze spuszczoną głową ruszyłem przed siebie, co było kolejnym błędem. Dlaczego? Bo zaledwie po kilku krokach, jak na złość musiałem w coś wleźć, poprawka "w kogoś" wleźć.
- Jasna cho*era! Uważaj jak...- uniosłem wzrok.
Moim oczom ukazała się nieznajoma wadera.
- Kim jesteś? - spytała podejrzliwie.
- Istotą żywą, bynajmniej jak na razie. - burknąłem, kątem oka zerkając na rozcięty bok.
- Może konkretniej? - domagała się.
- Wolałbym nie.
- Jak masz na imię? Co tu robisz?
- Jeśli dobrze mi się zdaje, moje imię nie jest ci potrzebne do szczęścia. Co tu robię? Hm...Wpadam na natrętnych przechodniów. - uśmiechnąłem się złośliwie i kuśtykając wyminąłem nieznajomą.
Ku mojemu zdziwieniu wyprzedziła mnie tym samym zagradzając mi drogę. Uważnie zmierzyła mnie wzrokiem.
- Słuchaj no, paniusiu. Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale jak widzisz nie do końca jestem w nastroju na zabawy z tobą, więc pozwól że się oddalę. - usiłowałem ponownie ją wyminąć, jednak gdy tylko mi się to udało, zakręciło mi się w głowie i niemal osunąłem się na ziemię.
- Klękasz przede mną? - uniosła jedną brew w wyrazie zdziwienia.
- Jasne, bo przecież nie mam nic lepszego do roboty od klękania przed małolatami. - rzuciłem ironicznie, ignorując ból głowy.
- Nazwałeś mnie ''małolatą''? - obruszyła się. - Nie sądzę byś był ode mnie starszy. Ile więc masz lat cwaniaku?
- To złociutka nie jest pytanie jak na pierwszą randkę. - uśmiechnąłem się bezczelnie.
Wilczyca spiorunowała mnie wzrokiem. Byłem prawie pewny, że jeśli usłyszy jeszcze jeden tekst w tym stylu, źle się to dla mnie skończy...A może właśnie na tym mi zależało? Czy jeśli ją rozwścieczę, byłaby zdolna do tego, by skrócić mój marny żywot?
Jakby się nad tym porządnie zastanowić, nawet jeśli mi się to nie uda, pozostaje jeszcze powolne wykrwawianie się gdzieś z dala od wszelkich istnień...
- Czy przypadkiem nie miałeś się oddalić? - warknęła.
- Owszem, więc czy raczyłabyś się wreszcie odsunąć?
Jakś wadera?
Starając się zlokalizować swoje położenie niepewnie ruszyłem przed siebie. Mimo wielu starań, nie natrafiłem na nic znajomego. Jakby tego było mało, nie słyszałem szumu drzew, odgłosów jakichkolwiek stworzeń...nawet własnego oddechu. Przemieszczałem się nadzwyczaj cicho i bezszelestnie, jakbym unosił się nad powierzchnią. Ale przecież to nie możliwe! Musi być jakieś racjonalne wyjaśnienie...
Przyśpieszyłem w celu narobienia, choć najmniejszego hałasu. Jak się niestety spodziewałem nic z tego nie wyszło. Nie mogąc już wytrzymać przenikliwej ciszy usiłowałem wrzasnąć, jednak coś mi to uniemożliwiało. Nie byłem w stanie wydać jakiegokolwiek dźwięku. Za każdym razem gdy otwierałem pysk, miałem nieprzyjemne wrażenie, że ktoś chwyta mnie za szyję i ściska na tyle mocno, że z trudem zachowywałem przytomność. Powoli zacząłem panikować. Nie dość, że nie miałem bladego pojęcia gdzie się znajduję, to jeszcze ktoś usiłował mnie udusić...
Bez zastanowienia zacząłem biec w wybranym przez siebie kierunku, mając złudną nadzieję, że w ten sposób uda mi się wydostać z tej mrocznej otchłani. Gdy rozpędziłem się wystarczająco, zostałem brutalnie zatrzymany przez coś twardego i szorstkiego. Ignorując ból głowy i pyska spowodowany mocnym uderzeniem, podniosłem się i zbliżyłem do sprawcy moich cierpień. Łapą natknąłem się na korę potężnego pnia drzewa. Uradowany znaleziskiem przywarłem do niego czołem w celu chwilowego odpoczynku i poukładania sobie bieżących wydarzeń. Gdy to uczyniłem drzewo ot tak zniknęło, pozostawiając mnie samego w ciemności.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, przez co z trudem utrzymywałem równowagę. Dziwne rozmazane światełka wirowały przed mymi oczami, tym samym doprowadzając do szaleństwa. Bliski załamania, mocno zaciskając powieki, osunąłem się na ziemię...
Gdy ponownie otworzyłem oczy, wszystko wróciło do normy. Leżałem na wilgotnej trawie wewnątrz gęstego lasu. Znów słyszałem szum drzew, szelest spowodowany gwałtownymi ruchami istot czyhających w krzakach...ciężkie bicie swojego serca.
Nie zwlekając już ani chwili dłużej, wstałem porządnie się otrzepując. Całą sierść miałem posklejaną i lepką od ciemnoczerwonej cieczy...Krew?
Zszokowany, dokładnie zmierzyłem wzrokiem każdą część ciała, wyszukując dotkliwego zranienia. Bezskutecznie, co nie do końca mnie ucieszyło. Skoro to nie jest moja krew...to czyja?
Rozglądnąłem się wokół w celu odnalezienia jakiegoś martwego stworzenia. Niczego nie znalazłem, co jeszcze bardziej mnie zmartwiło.
Oszołomiony, postanowiłem opuścić to miejsce i powrócić do mijanej wcześniej polany. Może tam przypomnę sobie, co działo się przez ostatnie kilka godzin...? Choć najpierw zdałoby się obmyć z tego paskudztwa...
- Gabrielu... - zawołał kojący głos.
Zatrzymałem się w pół kroku i obejrzałem za siebie. Między drzewami zobaczyłem zarys mrocznej sylwetki wilka. Zbliżyłem się do wadery, wciąż zachowując bezpieczną odległość.
- Musiałaś mnie z kimś pomylić. - warknąłem nie mogąc rozpoznać przybyszki. - Moje imię brzmi...
- Wiem jak masz na imię. - wtrąciła cicho chichocząc.
Marszcząc brwi, podszedłem o jeszcze kilka kroków.
Kim ona do cho*ery jest?! Jej głos wydaje się taki znajomy, jednak nie potrafię...
- Taro, nieprawdaż? - wyrwał mnie głos z zamyślenia. - Syn Melody i Black'a. - dodała w zadumie. - Uroczo razem wyglądali.
- Skąd to wszystko wiesz? - burknąłem, na co odpowiedziała mi szyderczym śmiechem.
Z każdą chwilą wypełniało mnie coś w rodzaju zwiększonej irytacji. Sama obecność przybyszki doprowadzała mnie do stanu, którego nie byłem w stanie opisać. Wzrastały we mnie negatywne emocje, które potęgując się w całość stawały się niczym bomba, mogąca w każdej chwili wybuchnąć.
- To przykre, wiesz? - mruknęła z nutą urażenia. - Byłam z tobą przez te wszystkie lata, a ty nawet nie masz pojęcia o moim istnieniu.
- Chyba nie do końca rozumiem do czego zmierzasz. - odparłem, usiłując wyszukać ją wśród ciemności, w które tak nagle się wtopiła. - Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Powiedzmy, że jestem twoim..."aniołem stróżem".-wyszeptała mi do ucha, na co lekko się wzdrygnąłem.
Odsunąłem się od wadery, w celu dokładnego zmierzenia jej wzrokiem.
Od razu mogłem stwierdzić, że widzę ją pierwszy raz w życiu. Siedziała nieopodal, nieustannie świdrując mnie swymi pustymi, błękitnymi ślepiami. Jej białe futro, mimo iż wszędzie wokół było mnóstwo błota, pozostawało bez żadnej skazy.
- Przestań mi się tak przyglądać, bo jeszcze poczuję się niezręcznie. - uśmiechnęła się niewinnie, po czym podnosząc się, z nieskazitelną gracją ruszyła w moim kierunku.
- Urocze. - prychnąłem, starając się nie zwracać uwagi na nienaturalną bliskość nieznajomej. - A więc...?
- Angie. - odparła, okrążając mnie.
- ...Angie. Co ty tu do cho*ery robisz?
- Otóż jestem tu po to, by spełnić twoje życzenie. - zachichotała, "przypadkiem" smagając mnie ogonem po pysku.
Był on na tyle puchaty, że z trudem powstrzymałem się od kichnięcia.
- Jakoś nie wyglądasz mi na złotą rybkę. - burknąłem z grymasem na pysku.
Wadera zachichotała cicho, po czym zaprzestając ciągłemu okrążaniu mnie, usiadła naprzeciwko.
- Głuptasie, mówiłam ci już, że jestem twoim...
- Anioły nie istnieją. - przerwałem jej.
- Jeszcze niedawno byłeś innego zdania.
- Co?
- Modliłeś się, by twoja siostrzyczka wróciła do świata żywych, nieprawdaż? Błagałeś o...
- Stul pysk! - warknąłem, z trudem panując nad własnymi emocjami.
- Ciśnienie ci skoczy. - zaśmiała się. - Tak więc jak już mówiłam, twoje prośby zostały wysłuchane. Odzyskasz swoją kochaną rodzinkę i chęć do życia. Co ty na to?
Kilka dni temu zapewne bez najmniejszego wahania bym się na to zgodził, ale teraz? Nie chciałem tego. A bynajmniej nie od niej...Nie wiedziałem dlaczego, ale jakaś część mnie podpowiadała mi, że to najzwyklejsze kłamstwo, dzięki któremu owa wadera bez problemu owinie mnie sobie wokół palca...
- Wybacz, ale jestem zmuszony odmówić. - mruknąłem, jednak nim zdołałem się podnieść i ruszyć w swoją stronę, wadera szepcząc coś pod nosem przyłożyła mi łapę do czoła, tym samym sprawiając mi niemiłosierny ból.
Jej oczy stały się krwistoczerwone, a futro czarne niczym smoła.
- Później się rozliczymy. - zaśmiała się szyderczo, po czymObudziło mnie głośne krakanie. Leniwie otworzyłem oczy i chcąc przewrócić się na drugi bok wylądowałem na ziemi. Jęcząc i wijąc się na wilgotnej trawie, wzniosłem wzrok ku drzewu z którego właśnie spadłem. Gdy ponownie spojrzałem przed siebie, moim oczom ukazał się właściciel irytujących odgłosów. Ptak stał niedaleko mojego pyska i wpatrywał się we mnie otępiałym wzrokiem.
- Przeklęte ptaszysko! Przez ciebie przez tydzień nie będę mógł chodzić! - warknąłem podnosząc się gwałtownie i usiłując "pacnąć'' sprawcę moich cierpień, czego szybko pożałowałem, bowiem obrażenia, jakie zadał mi morderca Lucy, ponownie przypomniały mi o swej obecności.
Z grymasem na pysku, spojrzałem na rozorany bok. Głębokie cięcia rozchodziły się wzdłuż żeber, co jakiś czas zbaczając z kursu i zmierzając w stronę kręgosłupa. Mimo, iż z ran przestała sączyć się krew, moje ciało wciąż przeszywał niemiłosierny ból. Tak intensywny, jakby ponownie rozszarpywały je dziesiątki, ostrych jak brzytwa kłów i pazurów...
Powoli zacząłem żałować, że się obudziłem. Miałem cichą nadzieję, że jest to kolejny chory sen, w którym straciłem ostatnią bliską mi osobę...
Po raz kolejny łzy napłynęły mi do oczu, więc starając się już więcej o tym nie myśleć ze spuszczoną głową ruszyłem przed siebie, co było kolejnym błędem. Dlaczego? Bo zaledwie po kilku krokach, jak na złość musiałem w coś wleźć, poprawka "w kogoś" wleźć.
- Jasna cho*era! Uważaj jak...- uniosłem wzrok.
Moim oczom ukazała się nieznajoma wadera.
- Kim jesteś? - spytała podejrzliwie.
- Istotą żywą, bynajmniej jak na razie. - burknąłem, kątem oka zerkając na rozcięty bok.
- Może konkretniej? - domagała się.
- Wolałbym nie.
- Jak masz na imię? Co tu robisz?
- Jeśli dobrze mi się zdaje, moje imię nie jest ci potrzebne do szczęścia. Co tu robię? Hm...Wpadam na natrętnych przechodniów. - uśmiechnąłem się złośliwie i kuśtykając wyminąłem nieznajomą.
Ku mojemu zdziwieniu wyprzedziła mnie tym samym zagradzając mi drogę. Uważnie zmierzyła mnie wzrokiem.
- Słuchaj no, paniusiu. Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale jak widzisz nie do końca jestem w nastroju na zabawy z tobą, więc pozwól że się oddalę. - usiłowałem ponownie ją wyminąć, jednak gdy tylko mi się to udało, zakręciło mi się w głowie i niemal osunąłem się na ziemię.
- Klękasz przede mną? - uniosła jedną brew w wyrazie zdziwienia.
- Jasne, bo przecież nie mam nic lepszego do roboty od klękania przed małolatami. - rzuciłem ironicznie, ignorując ból głowy.
- Nazwałeś mnie ''małolatą''? - obruszyła się. - Nie sądzę byś był ode mnie starszy. Ile więc masz lat cwaniaku?
- To złociutka nie jest pytanie jak na pierwszą randkę. - uśmiechnąłem się bezczelnie.
Wilczyca spiorunowała mnie wzrokiem. Byłem prawie pewny, że jeśli usłyszy jeszcze jeden tekst w tym stylu, źle się to dla mnie skończy...A może właśnie na tym mi zależało? Czy jeśli ją rozwścieczę, byłaby zdolna do tego, by skrócić mój marny żywot?
Jakby się nad tym porządnie zastanowić, nawet jeśli mi się to nie uda, pozostaje jeszcze powolne wykrwawianie się gdzieś z dala od wszelkich istnień...
- Czy przypadkiem nie miałeś się oddalić? - warknęła.
- Owszem, więc czy raczyłabyś się wreszcie odsunąć?
Jakś wadera?
Od Shakiry
Rozumiałam, że Dark był nieszczęśliwy z powodu mojego powrotu. Nie chciałam go unieszczęśliwiać. Postanowiłam więc uciec z watahy. Po prostu uciekłam, nie pozostawiając za sobą żadnego śladu. Jedyne co, to mój płaszcz, który nadal wisiał u Darka...
Od Kobe CD Liliana
Stałem w tym samym miejscu, i milczałem. Po prostu milczałem. Cóż innego moglem robić? Tak, mogłem iść za Lilianą, i powiedzieć jej prawdę. Ale na to za wcześnie. Za to wspomniałem wszystkie chwile z Lilianą, oraz pomyślałem, że z tego może być coś więcej... No ale chyba później. Spojrzałem na te dwa przedmioty. Gdzie je schować? Hmmm... Chyba po prostu to zrobię...
Następnego dnia
Poszłem do Liliany. Nie zastałem jej w jaskini, więc wyruszłem jej szukać. Nie było to trudne, znalazłem ją pod drzewem, pod którym spaliśmy.
- Liliano?
- Myślałam, że jesteś niemową.
- Powiem ci, kiedy przyjdzie na to czas.
- Czyli?
- Czyli kiedyś. Teraz mam do ciebie inne pytanie.
- Już się boje. - powiedziała kąśliwie. Pomimo tego, spytałem się:
- Wyjdziesz za mnie? - wyciągnąłem dwie obrączki.
Liliana?
Następnego dnia
Poszłem do Liliany. Nie zastałem jej w jaskini, więc wyruszłem jej szukać. Nie było to trudne, znalazłem ją pod drzewem, pod którym spaliśmy.
- Liliano?
- Myślałam, że jesteś niemową.
- Powiem ci, kiedy przyjdzie na to czas.
- Czyli?
- Czyli kiedyś. Teraz mam do ciebie inne pytanie.
- Już się boje. - powiedziała kąśliwie. Pomimo tego, spytałem się:
- Wyjdziesz za mnie? - wyciągnąłem dwie obrączki.
Liliana?
Od Liliany do Kobe
Basior wciąż milczał i tylko patrzył się na mnie, a ja po chwili zadawania pytań przestałam je zadawać i poszłam. Nie wiedziałam dokąd, ale gdzieś napewno. Szłam, a po paru minutach odwróciłam głowę i ujrzałam go nadal stojącego w tym samym miejscu. Mój wzrok następnie skierował się w stronę lasu, do którego weszłam. Przez drogę dręczyło mnie jedno pytanie-,,dlaczego nie chce mi odpowiedzieć'', ale przecież nigdy nie uzyskam odpowiedzi. Zatrzymałam się nad strumykiem i wspominałam wszystkie chwilę z nim spędzone i nawet te, o których jedynie śniłam, iż może być z tego coś więcej...
Kobe?
Od Siris CD Asco
- Yhmm... Różowy, co? - mruknęłam do siebie samej, podejrzliwie. Słyszałam, że to tu mama znalazła te trujące kwiaty... Zerknęłam na Asco. Był zajęty jakimś motylem. Ja więc, poszłam szukać roślin. Nie było to trudne. Szybko zobaczyłam trujące rośliny. Zastanowiłam się. Czy naprawdę tego chciałam? Tak. Nie miałam tu już nic do roboty. A więc zerwałam jedną z roślin, i już miałam ją zjeść, gdy Asco wyrwał mi to z łap.
- Co robisz? - spytałam zaskoczona.
- Daj sobie szanse! A nie od razu to jesz. - odpowiedział.
Asco?
- Co robisz? - spytałam zaskoczona.
- Daj sobie szanse! A nie od razu to jesz. - odpowiedział.
Asco?
Od Sasame CD Syria
Z trudem stłumiłam krzyk. Ta wadera była... Krew jej leciała z oka.
- Co ci się stało z okiem? - spytałam.
- Było takie od zawsze...
Syria? (brak weny...)
- Co ci się stało z okiem? - spytałam.
- Było takie od zawsze...
Syria? (brak weny...)
Od Sashy CD Asco
- Nie podsłuchiwałem, tylko poszłem na spacer, i zobaczyłem ciebie. - powiedział.
- Yhm?
- Ale po co uciekasz?
- Nikt mnie nie lubi, nie doceniają mnie. Nie pasuje tam.
- A myślałaś o siostrze? O mnie?
- Siostra będzie szczęśliwa, bo ona będzie mogła być alfą. A ty? Ty masz rodziców.
- Sasame nie będzie szczęśliwa. I wiem, że ty też nie jesteś szczęśliwa. Wiem, jak bardzo ją lubiłaś, i...
- Przestań!
- I ułożyłaś dla niej ten piękny wiersz.
- I co z tego? Ona będzie szczęśliwa.
- Wyrecytuj ten wierszyk raz jeszcze...
- Tylko w ciemnym
Grobie o tobie zapomne
Gdy moje powieki
Zamkną się na wieki.
Nie zapomnij że kiedyś się śmiałam
Nie zapomnij że kiedyś istniałam
Odeszłam choć odejść nie chciałam
Odeszłam bo odejść musiałam.
Tylko jedno mnie dołuje
wogóle nie wiem co czuje.
Asco?
- Yhm?
- Ale po co uciekasz?
- Nikt mnie nie lubi, nie doceniają mnie. Nie pasuje tam.
- A myślałaś o siostrze? O mnie?
- Siostra będzie szczęśliwa, bo ona będzie mogła być alfą. A ty? Ty masz rodziców.
- Sasame nie będzie szczęśliwa. I wiem, że ty też nie jesteś szczęśliwa. Wiem, jak bardzo ją lubiłaś, i...
- Przestań!
- I ułożyłaś dla niej ten piękny wiersz.
- I co z tego? Ona będzie szczęśliwa.
- Wyrecytuj ten wierszyk raz jeszcze...
- Tylko w ciemnym
Grobie o tobie zapomne
Gdy moje powieki
Zamkną się na wieki.
Nie zapomnij że kiedyś się śmiałam
Nie zapomnij że kiedyś istniałam
Odeszłam choć odejść nie chciałam
Odeszłam bo odejść musiałam.
Tylko jedno mnie dołuje
wogóle nie wiem co czuje.
Asco?
Od Asco CD Siris
- To już niedaleko! - oznajmiłem z uśmiechem na pysku
- A kiedy dokładnie tam dotrzemy?
- Za jakieś 5 minut? Powoli ląduj, bo przegapisz to miejsce.
- Z zamkniętymi oczami?
- Tak? Zaufaj sobie, nie myśl o niebezpieczeństwie! - krzyknąłem, Siris była już na ziemi
- Teraz otwórz oczy. - uśmiechnąłem się
Byliśmy na miejscu, tyle chciałem jej pokazać! Krajobraz wyglądał tak:
- A kiedy dokładnie tam dotrzemy?
- Za jakieś 5 minut? Powoli ląduj, bo przegapisz to miejsce.
- Z zamkniętymi oczami?
- Tak? Zaufaj sobie, nie myśl o niebezpieczeństwie! - krzyknąłem, Siris była już na ziemi
- Teraz otwórz oczy. - uśmiechnąłem się
Byliśmy na miejscu, tyle chciałem jej pokazać! Krajobraz wyglądał tak:
- To jest las różu. Taka piękna, magiczna odmiana naszego ponurego lasu mroku. - zaśmiałem się
Siris?
Od Syrji Cd Sasame
- Radzę ci, ciesz się z tego ci masz. - powiedziałam nadal pozostając w ukryciu
- Mówiłam odczep się!
- Czemu jesteś taka niemiła?
- Moja sprawa! I nie, nie mam nic! - krzyknęła
- Napewno?
- Tak!
- Jeśli już to ja nie mam nic, ty masz wszystko. Kochających rodziców, rodzeństwo... Ja od urodzenia jestem niewidoma, brzydka i każdy mnie odrzuca. A mimo to nie obrażam się na cały otaczający mnie świat. - w tym momencie wyszłam z ukrycia
Sasame?
- Mówiłam odczep się!
- Czemu jesteś taka niemiła?
- Moja sprawa! I nie, nie mam nic! - krzyknęła
- Napewno?
- Tak!
- Jeśli już to ja nie mam nic, ty masz wszystko. Kochających rodziców, rodzeństwo... Ja od urodzenia jestem niewidoma, brzydka i każdy mnie odrzuca. A mimo to nie obrażam się na cały otaczający mnie świat. - w tym momencie wyszłam z ukrycia
Sasame?
Od Asco CD Sasha
Zobaczyłem Sashę. Nie wiedziałem co robić, czy ją zatrzymać, czy powiedzieć rodzicom, że odpuszcza watahę.
- Sasha... - zacząłem
- Asco? Co ty tu robisz? I czemu mnie podsłuchiwałeś! - weszła mi w słowo
Sasha?
- Sasha... - zacząłem
- Asco? Co ty tu robisz? I czemu mnie podsłuchiwałeś! - weszła mi w słowo
Sasha?
Wyniki Ankiety
Witam, z tej strony Valixy^^
Ponieważ adopcje wygrały, zostaną one niebawem dodane do watahy. A kiedy już to ogarniemy, być może pojawi się kolejna ankieta.
Pozdro, Valixy.
Ponieważ adopcje wygrały, zostaną one niebawem dodane do watahy. A kiedy już to ogarniemy, być może pojawi się kolejna ankieta.
Pozdro, Valixy.
niedziela, 24 maja 2015
Od Sasame
Nie mogłam się pogodzić z tym, że JA nie będe alfą, za to będzie nią moja siostra. To nie fer! Byłam BARDZO zła.
- A ty co taka zła? - zapytał jaki nieznany głos.
- Nie twoja sprawa. - warknęłam.
- Ooo, jaka agresywna...
- Odczep się! - krzyknęłam, obracając się.
Ktoś?
- A ty co taka zła? - zapytał jaki nieznany głos.
- Nie twoja sprawa. - warknęłam.
- Ooo, jaka agresywna...
- Odczep się! - krzyknęłam, obracając się.
Ktoś?
Od Sashy
Uciekłam. Uciekłam z watahy. Uciekłam z domu. Uciekłam od nich wszystkich! Nie czułam się doceniana, lubiana. Po prostu tam nie pasowałam. Jednak cały czas pamiętałam moją siostrę, wspólne zabawy z nią...
- Tylko W Ciemnym
Grobie Zapomne
O tobie
Gdy moje powieki
Zamkną się na wieki.
NIE zapomnij że kiedyś istniałam
NIE zapomnij że kiedyś się śmiałam
Odeszłam choć odejść NIE chciałam
Odeszłam bo odejść MUSIAŁAM.
Tylko jedno mnie dołuje
Wogóle nie wiem co czuje. - powiedziałam na głos. Nagle poczułam, że ktoś mnie podsłuchuje. Szybko się odwróciłam.
Ktoś?
- Tylko W Ciemnym
Grobie Zapomne
O tobie
Gdy moje powieki
Zamkną się na wieki.
NIE zapomnij że kiedyś istniałam
NIE zapomnij że kiedyś się śmiałam
Odeszłam choć odejść NIE chciałam
Odeszłam bo odejść MUSIAŁAM.
Tylko jedno mnie dołuje
Wogóle nie wiem co czuje. - powiedziałam na głos. Nagle poczułam, że ktoś mnie podsłuchuje. Szybko się odwróciłam.
Ktoś?
Od Siris CD Asco
Po chwili użyłam skrzydeł, ponieważ wolałam lecieć niż biec. Jednak cały czas podążałam za Asco.
- No, zamknij oczy! - krzyknął.
- Wolę nie, jeśli trafię w drzewo to będzie problem... - mruknęłam, jednak zamknęłam oczy.
Asco?
- No, zamknij oczy! - krzyknął.
- Wolę nie, jeśli trafię w drzewo to będzie problem... - mruknęłam, jednak zamknęłam oczy.
Asco?
Od Valixy Cd Lorien
W mileczeniu odeszłam. Pomyślałam, że Lorien i Siris powinny same porozmawiać, na osobności. Nie byłam całkowicie pewna co robić...
Lorien?
Lorien?
Od Sashy CD Lorien
Sasho, nie przejmuj się. Lorien nie dawno sama była szczeniakiem. - powiedziało słońce, z którym umiałam rozmawiać.
- Wiem. Ale czasami dorośli są gorsi od szczeniaków... - odpowiedziałam.
To prawda. Ale dorośli mają wiele obowiązków. Jednak niektórzy dorośli... Ah, nie ważne. Teraz cię pozostawię.
Poczułam, że słońce zerwało połączenie. Nie mając co robić, zaczęłam się bawić moimi mocami. Nagle zauważyłam, że Lorien mi się przygląda.
Lorien?
- Wiem. Ale czasami dorośli są gorsi od szczeniaków... - odpowiedziałam.
To prawda. Ale dorośli mają wiele obowiązków. Jednak niektórzy dorośli... Ah, nie ważne. Teraz cię pozostawię.
Poczułam, że słońce zerwało połączenie. Nie mając co robić, zaczęłam się bawić moimi mocami. Nagle zauważyłam, że Lorien mi się przygląda.
Lorien?
Od Asco Cd Siris
- No ale jesteś jeszcze jak mówisz młoda, może znajdziesz. - próbowałem pocieszyć Siris
- I tak wątpię, ale w sumie zobaczę jak to będzie.
- Hmm pokazać ci pewne miejsce?
- A co to takiego?
- Tajemnica. Ale tam jest pięknie. Za mną! - krzyknąłem i pobiegłem przed siebie, słyszałem, że Siris też biegła tuż za mną
Siris?
- I tak wątpię, ale w sumie zobaczę jak to będzie.
- Hmm pokazać ci pewne miejsce?
- A co to takiego?
- Tajemnica. Ale tam jest pięknie. Za mną! - krzyknąłem i pobiegłem przed siebie, słyszałem, że Siris też biegła tuż za mną
Siris?
Od Siris Cd Asco
- A czemu nie może być za dużo alf? - spytał.
- Alfy rządzą watahą. Jeśli byłyby trzy czy cztery, to by nigdy się nie zgadzały, co robić w watasze, i zapanowałby chaos... - wytłumaczyłam.
- A czemu chcesz iść w ślady twojej matki?
- Ponieważ nie będe miała co robić w watasze...
- A partner? Szczeniaki? I takie rzeczy...
- Nie wydaje mi się, bym znalazła partnera. No i jestem na to za młoda.Zaledwie tydzień temu sama byłam szczeniakiem.
- Cooo??!!
Asco?
- Alfy rządzą watahą. Jeśli byłyby trzy czy cztery, to by nigdy się nie zgadzały, co robić w watasze, i zapanowałby chaos... - wytłumaczyłam.
- A czemu chcesz iść w ślady twojej matki?
- Ponieważ nie będe miała co robić w watasze...
- A partner? Szczeniaki? I takie rzeczy...
- Nie wydaje mi się, bym znalazła partnera. No i jestem na to za młoda.Zaledwie tydzień temu sama byłam szczeniakiem.
- Cooo??!!
Asco?
Od Lorien CD Valixy
- Ale będziesz na pewno szczęśliwa jako beta? - spytałam Siris
- Ależ jasne! Ja nie jestem stworzona do bycia alfą, po prostu.
- No, skoro uważasz. Nie chcę cię jednak krzywdzić. - szepnęłam do Siris
Valixy?
- Ależ jasne! Ja nie jestem stworzona do bycia alfą, po prostu.
- No, skoro uważasz. Nie chcę cię jednak krzywdzić. - szepnęłam do Siris
Valixy?
Od Lorien Cd Sasha
- Nie wiem, jak to będzie. - szepnęłam
- Wiesz, zachowujesz się jak szczeniak. - powiedziała z pogardą
- Ach tak? Nie bądź tak mądra, jeszcze alfą nie jesteś!
- Ale kiedyś będą.
- Powodzenia, i żegnaj. - warknęłam i poszła w stronę mojej jaskini
Sasha?
- Wiesz, zachowujesz się jak szczeniak. - powiedziała z pogardą
- Ach tak? Nie bądź tak mądra, jeszcze alfą nie jesteś!
- Ale kiedyś będą.
- Powodzenia, i żegnaj. - warknęłam i poszła w stronę mojej jaskini
Sasha?
Od Valixy CD Maxi
- No cóż, to, że nie możemy przespać całego dnia. Możemy zadecydować, która z nich będzie alfą... - skinęłam głową na Sasame i Sashę.
- Czyli Siris ustąpiła miejsca?
- Tak.
Maxi?
- Czyli Siris ustąpiła miejsca?
- Tak.
Maxi?
Od Asco Cd Siris
- Tak? No ale czemu? - spytałem zdziwiony
- Musiała ustąpić miejsca, dla mnie i Lorien, młodych alf. Zresztą ja niedługo pójdę w jej ślady...
- To okropne! Nie może być dużo alf w watasze?
- Hehe, nie. Nie zrozumiesz, jesteś za młody.
Siris?
- Musiała ustąpić miejsca, dla mnie i Lorien, młodych alf. Zresztą ja niedługo pójdę w jej ślady...
- To okropne! Nie może być dużo alf w watasze?
- Hehe, nie. Nie zrozumiesz, jesteś za młody.
Siris?
Od Maxiego Cd Valixy
- A co mamy robić? Szczeniaki śpią, więc może i my też się prześpimy. - zaproponowałem
- Ale już rano!
- No i co?
Valixy? (zwariuję z moim netem...)
- Ale już rano!
- No i co?
Valixy? (zwariuję z moim netem...)
Od Valixy CD Lorien
- Lorien, nie martw się. Ja mogę żyć i być szczęśliwa, jako Beta! - powiedziała Siris.
- Lorien, nie musisz się smucić. Siris nie chce być alfą, więc napewno nie widzi problemów, żebyś ty nią była. Sama powiedziała, że może żyć i być szczęśliwa. - powiedziałam.
- Valixy ma racje. - powiedziała Siris.
Lorien?
- Lorien, nie musisz się smucić. Siris nie chce być alfą, więc napewno nie widzi problemów, żebyś ty nią była. Sama powiedziała, że może żyć i być szczęśliwa. - powiedziałam.
- Valixy ma racje. - powiedziała Siris.
Lorien?
Od Sashy Cd Lorien
- A kto powiedział, że to ty ustąpisz miejsca? Może akurat Siris to zrobi? A nawet jeśli nie, nie musisz odchodzić, możesz żyć, być szczęśliwa, ale jako beta! Tak samo jak twój brat, Kobe zrobił. I wcale nie jestem egoistyczna. Tylko przedstawiam ci sytuację. - warknęłam. Wiem, że ona była starsza ode mnie, ale zachowywała się jak szczeniak. Może dlatego, że niedawno nim była...
Lorien?
Lorien?
Od Lorien CD Valixy
Milczałam. Chciałam być alfą, dobrze mi szło dowodzenie watahą. Chciałam też ułożyć sobie życie z Kaito. Ale z drugiej strony bardzo szkoda mi było Siris. Nie wiedziałam co zrobić. Nie odpowiadałam na pytania Valixy, stałam tak milcząc, byłam w zupełnie innym świecie. Chciałam tylko spytać Kaito, czy dobrze postąpiłam.
Valixy?
Valixy?
Od Siris Cd Asco
- Heh, chociaż jestem dorosła, to ciekawość z czasów szczeniaka pozostała. - zaśmiałam się.
- Yyyy... Tak wogóle, kto jest twoją mamą?
- Jest to zmarła alfa Eris. Nie znasz jej...
- Zmarła?
- Tak. Popełniła samobójstwo, zjadła trujące rośliny...
Asco?
- Yyyy... Tak wogóle, kto jest twoją mamą?
- Jest to zmarła alfa Eris. Nie znasz jej...
- Zmarła?
- Tak. Popełniła samobójstwo, zjadła trujące rośliny...
Asco?
Od Valixy CD Maxi
Sasha i Sasame od razu położyły się przy mnie, a Asco poszedł do Maxiego. Po chwili Sasha zasnęła, a w jej ślady poszła Sasame. W końcu Asco też zaczął się robić śpiący, i zasnął.
- My też śpimy? - zażartowałam.
Maxi?
- My też śpimy? - zażartowałam.
Maxi?
Od Asco Cd Siris
- Jak się nazywasz? - spytała wadera
- Ja...no ja jestem Asco. - odpowiedziałem trochę zmieszany
- A twoją mamą jest Valixy?
- No tak, ale czemu o to wszystko pytasz?
Siris?
- Ja...no ja jestem Asco. - odpowiedziałem trochę zmieszany
- A twoją mamą jest Valixy?
- No tak, ale czemu o to wszystko pytasz?
Siris?
Od Lorien CD Sasha
- Tak. Zgadłaś, to znaczy, że muszę odejść, albo z watahy albo umrzeć. A przede mną jeszcze tyle życia! Też mam plany, chcę wziąć ślub z Kaito, mieć szczeniaki. Nie tylko wy się liczycie! - krzyknęłam
- Ale taka tradycja, wypadało by.
- Jesteś okropna, myślisz tylko o sobie, a ja już nie mam prawa żyć i być szczęśliwa! - zapłakałam
Sasha?
- Ale taka tradycja, wypadało by.
- Jesteś okropna, myślisz tylko o sobie, a ja już nie mam prawa żyć i być szczęśliwa! - zapłakałam
Sasha?
Od Maxiego CD Valixy
- Przepraszam... - wyjąkała Sasha
- Możemy się chociaż do was przytulić? - uśmiechnął się Asco
Były takie słodkie, że zgodziliśmy się.
Valixy?
- Możemy się chociaż do was przytulić? - uśmiechnął się Asco
Były takie słodkie, że zgodziliśmy się.
Valixy?
Od Kobe CD Liliana
Wiedziałem, że Liliana chce wiedzieć prawde. Ale ja nie chciałem, by ona się dowiedziała. A więc milczałem, podczas gdy zadawała mi pytania:
- Kobe, skąd wziąłeś ten kamień? Skąd miałeś to wszystko? Czemu nie chcesz mi powiedzieć prawdy? Czemu miczysz?
Liliana?
- Kobe, skąd wziąłeś ten kamień? Skąd miałeś to wszystko? Czemu nie chcesz mi powiedzieć prawdy? Czemu miczysz?
Liliana?
Od Siris CD Asco
Chciałam spotkać nowe szczeniaki. Bardzo mnie ciekawiło, czy z charakteru są podobne do mnie, lub rodzeństwa. Niedaleko zobaczyłam brązowego basiorka. Był to napewno jeden ze szczeniaków Valixy. Podleciałam więc do niego.
- Cześć! - przywitałam się.
- Wow... - mruknął. - Cześć...
Asco?
- Cześć! - przywitałam się.
- Wow... - mruknął. - Cześć...
Asco?
Od Valixy CD Lorien
Poszłam do Siris oraz Lorien. Musiałam o czymś z nimi porozmawiać.
- Lorien? Siris? Muszę z wami porozmawiać. - powiedziałam, podchodząc do nich.
- Tak?
- Teraz jak ja i Maxi mamy szczeniaki, a ja jestem drugą alfą, to chciałabym was poprosić, żeby jedna z was ustąpiła miejsca alfy jednemu z moich szczeniaków. - powiedziałam.
- Yhh... - zaczęła Lorien.
- No cóż... - Ja mogę. - powiedziała Siris. - I tak nie byłam zadowolona że miałam być alfą...
Lorien?
- Lorien? Siris? Muszę z wami porozmawiać. - powiedziałam, podchodząc do nich.
- Tak?
- Teraz jak ja i Maxi mamy szczeniaki, a ja jestem drugą alfą, to chciałabym was poprosić, żeby jedna z was ustąpiła miejsca alfy jednemu z moich szczeniaków. - powiedziałam.
- Yhh... - zaczęła Lorien.
- No cóż... - Ja mogę. - powiedziała Siris. - I tak nie byłam zadowolona że miałam być alfą...
Lorien?
Od Sashy CD Lorien
- Hmm... Lorien, muszę z tobą o czymś porozmaiwać. - powiedziałam, przypominając sobie, jak podsłuchałam rozmowę mamy i taty.
- Tak?
- Chodzi o to, że mama mówiła, że ty lub Siris będziecie musiały ustąpić miejsca mi lub Sasame, no bo jak teraz ma nas, szczeniaki, a jest ona alfą, to by wypadało, by ja lub Sasame były jedną alfą, a drugą ty lub Siris. - powiedziałam.
- Yyyy... No cóż... Myślę, że wypadało by tak zrobić...
- Mam wrażenie że nie chcesz ustąpić miejsca alfy.
- No cóż...
Lorien?
- Tak?
- Chodzi o to, że mama mówiła, że ty lub Siris będziecie musiały ustąpić miejsca mi lub Sasame, no bo jak teraz ma nas, szczeniaki, a jest ona alfą, to by wypadało, by ja lub Sasame były jedną alfą, a drugą ty lub Siris. - powiedziałam.
- Yyyy... No cóż... Myślę, że wypadało by tak zrobić...
- Mam wrażenie że nie chcesz ustąpić miejsca alfy.
- No cóż...
Lorien?
Od Valixy CD Maxi
- Mamo, tato, czemu śpicie bez nas? - spytała Sasame.
- Yhm... Niechcący. - mruknęłam.
-...- szczeniaki nie odpowiedziały, tylko we trójkę zaczęły się na mnie wdrapywać.
- Sasha! Asco! Sasame! - już wam mówiłam, co do tego... - powiedziałam, chwytając Sashę. Maxi zaś dopilnował Sasame i Asco.
Maxi?
- Yhm... Niechcący. - mruknęłam.
-...- szczeniaki nie odpowiedziały, tylko we trójkę zaczęły się na mnie wdrapywać.
- Sasha! Asco! Sasame! - już wam mówiłam, co do tego... - powiedziałam, chwytając Sashę. Maxi zaś dopilnował Sasame i Asco.
Maxi?
sobota, 23 maja 2015
Od Maxiego Cd Valixy
Nagle Valixy zasnęła. Ja też zrobiłem się śpiący, położyłem się koło niej i też zasnąłem. Księżyc jednak raził w oczy, całe szczęście zaraz przysłoniły go chmury. Rano obudziły nas szczeniaki.
Valixy?
Valixy?
piątek, 22 maja 2015
Od Valixy CD Maxi
Zachód słońca był piękny. Oparłam głowę na ramieniu Maxiego.
- Pięknie, prawda? - spytał.
- Jakby mogło być nie piękne...
Nie wiadomo kiedy, zasnęłam.
Maxi?
- Pięknie, prawda? - spytał.
- Jakby mogło być nie piękne...
Nie wiadomo kiedy, zasnęłam.
Maxi?
od Lorien CD Sasha
- Ale...ale tam jest jeszcze mały nietoperz! - krzyknęłam do Sashy, bo właśnie sobie o nim przypomniałam
- Ale w każdej jaskini są nietoperze, to ich dom!
- Nie rozumiesz! To jeszcze malec, a rodzina go porzuciła. Jest tam sam, na dodatek ma złamane skrzydło, musimy go wydostać.
- Słońce by nam pomogło, ale to nietoperz, zwierze nocne. Tylko mu zaszkodzi. - westchnęła
Sasha?
- Ale w każdej jaskini są nietoperze, to ich dom!
- Nie rozumiesz! To jeszcze malec, a rodzina go porzuciła. Jest tam sam, na dodatek ma złamane skrzydło, musimy go wydostać.
- Słońce by nam pomogło, ale to nietoperz, zwierze nocne. Tylko mu zaszkodzi. - westchnęła
Sasha?
Od Sashy CD Lorien
Usłyszałam jakiś głos. Chyba wołał o pomoc! Zaczęłam się rozglądać, i poszłam do przodu.
- Nie!!! - krzyknął głos, lecz było już za późno. Spadłam do jakiejś dziury.
- Auć!
- Wszystko dobrze? - spytała wadera.
- Chyba tak... Kim jesteś?
- Jestem Lorien.
- Miło poznać. Sasha z tej strony, co pewnie wiesz...
- Tak...
- Hmmm... Mam nadzieje, że słońce mi pomoże się stąd wydostać... - powiedziałam, i spojrzałam no słońce. Te udzieliło mi pomocy. Po chwili ja oraz Lorien byłyśmy u góry.
Lorien?
- Nie!!! - krzyknął głos, lecz było już za późno. Spadłam do jakiejś dziury.
- Auć!
- Wszystko dobrze? - spytała wadera.
- Chyba tak... Kim jesteś?
- Jestem Lorien.
- Miło poznać. Sasha z tej strony, co pewnie wiesz...
- Tak...
- Hmmm... Mam nadzieje, że słońce mi pomoże się stąd wydostać... - powiedziałam, i spojrzałam no słońce. Te udzieliło mi pomocy. Po chwili ja oraz Lorien byłyśmy u góry.
Lorien?
Od Shakiry Cd Dark Angel
- Nie, Dark,nie chodzi o to. Bo prostu... Mogę z tobą przebywać, ale nie jest to dla mnie całkowicie normalne. I chyba ty też czuł byś się nieswojo w towarzystwie osoby, która cię kiedyś zabiła? - wytłumaczyłam.
- No... Tak... - przyznał.
Dark Angel?
- No... Tak... - przyznał.
Dark Angel?
Od Lorien CD Sasha
Wstałam wcześnie rano. Była chyba 5.00. Dzień zapowiadał się pogodnie, przez mgłę już przedzierało się słońce. Ależ było cicho...wszyscy jeszcze zapewne spali, słychać było tylko wiatr i radosne ćwierkanie ptaków. Postanowiłam iść na spacer. Podziwiałam więc krajobraz, wsłuchiwałam się w odgłosy przyrody. Nie patrzyłam pod nogi i to mnie zgubiło. W pewnym momencie, nie wiem jak to wytłumaczyć...ziemia się zapadła, a ja spadłam w jakiś ogromny dół. Cała potłuczona nie miałam sił by wstać i się wydostać, wołałam więc o pomoc, ale kto mógł mi pomóc? Bardzo oddaliłam się od watahy, nikt mnie zapewne nie słyszał. Różne rzeczy przychodziły mi do głowy, może będę tu siedziała uwięziona kilka dni? Może nikt mnie nie usłyszy aż umrę z głodu? A może Valixy przewidzi, że tu jestem? Traciłam nadzieję i z trudem opanowywałam moją psychikę. Gdy spojrzałam przed siebie okazało się, że ten dół to jaskinia. Przypominała wielki labirynt z którego nie sposób było wyjść. I tak jak przeczuwałam, był już wieczór, więc prawie cały dzień tu spędziłam. Gdy zasnęłam śniło mi się, że błądzę w tym labiryncie, aż nagle widzę światło, a tam stoi Kaito.
- Kaito! Pomóż! - krzyczałam przez sen, aż mój własny krzyk mnie obudził. Byłam głodna, ranna i traciłam nadzieję. Nigdy nie zapomnę tej strasznej nocy! Rankiem gdy się obudziłam usłyszałam jakby jakiś ptak wzbijał się do lotu.
- Ktoś tam jest? - spytałam
- Ja... - odparł słaby głosik
- A kim jesteś? Pomożesz mi się wydostać?
- Nietoperzem, ale nie pomogę. Mam złamane skrzydło i dlatego rodzina odleciała beze mnie! - zapłakał, mnie też ogarnął smutek bardziej niż kiedykolwiek. Znowu zbliżał się kolejny wieczór, a ja miałam już ochotę umrzeć, gdy nagle przez dziurę którą wpadłam wypatrzyłam szczeniaka! To chyba była Sasha! Teraz znowu nabrałam nadzieję, że zawoła inne wilki i wyciągnie mnie oraz tego małego nietoperza.
- Sasha! Sasha! - krzyczałam jak najgłośniej
Sasha? (wena chyba powoli wraca)
- Kaito! Pomóż! - krzyczałam przez sen, aż mój własny krzyk mnie obudził. Byłam głodna, ranna i traciłam nadzieję. Nigdy nie zapomnę tej strasznej nocy! Rankiem gdy się obudziłam usłyszałam jakby jakiś ptak wzbijał się do lotu.
- Ktoś tam jest? - spytałam
- Ja... - odparł słaby głosik
- A kim jesteś? Pomożesz mi się wydostać?
- Nietoperzem, ale nie pomogę. Mam złamane skrzydło i dlatego rodzina odleciała beze mnie! - zapłakał, mnie też ogarnął smutek bardziej niż kiedykolwiek. Znowu zbliżał się kolejny wieczór, a ja miałam już ochotę umrzeć, gdy nagle przez dziurę którą wpadłam wypatrzyłam szczeniaka! To chyba była Sasha! Teraz znowu nabrałam nadzieję, że zawoła inne wilki i wyciągnie mnie oraz tego małego nietoperza.
- Sasha! Sasha! - krzyczałam jak najgłośniej
Sasha? (wena chyba powoli wraca)
czwartek, 21 maja 2015
Od Dark Angela CD Shakira
- Nadal cię nie rozumiem. Chcesz abym był twoim wrogiem?
- Nie, ale...
- Trudno, a skoro nie czujesz się dobrze w moim towarzystwie w każdej chwili mogę odejść. Na zawsze. Chcesz?
Shakira?
- Nie, ale...
- Trudno, a skoro nie czujesz się dobrze w moim towarzystwie w każdej chwili mogę odejść. Na zawsze. Chcesz?
Shakira?
Od Maxiego CD Valixy
- Heh, ten "czwarty" szczeniak to Asco. - zaśmiałem się zdejmując malca. Ściemniało się, szczeniaki były już zmęczone, położyły się w rogu jaskini przytulone do siebie i zasnęły. A ja z Valixy podziwiałem natomiast piękny zachód słońca.
Valixy?
Valixy?
Od Lorien Cd Kaito
- Kaito? To ty? - spytałam z niedowierzaniem
- Tak, śliczna. To jak, będziesz moją waderą?
- Tak!!! - krzyknęłam ile sił i rzuciłam się mu w "ramiona"
Kaito?
- Tak, śliczna. To jak, będziesz moją waderą?
- Tak!!! - krzyknęłam ile sił i rzuciłam się mu w "ramiona"
Kaito?
środa, 20 maja 2015
Od Kaito CD Lorien
Miałem w łapie kwiat dorosłości, bałem się go zjeść, powoli wsunąlem go
do pyska. Smakował jakoś inaczej niż wszystko. Miał mętny smak. Po
chwili zemdlałem. Obudziłem się i czułem, że jestem jakiś inny.
Podbiegłem do jeziora i przejrzałem się, wyglądałem tak:
Wiedziałem, że Lorien jest już dorosła. Pobiegłem do niej i wykrzycałem:
-Ślicznoto, już możemy być razem widziszz? Będziesz moją waderą?
Lorien?
Wiedziałem, że Lorien jest już dorosła. Pobiegłem do niej i wykrzycałem:
-Ślicznoto, już możemy być razem widziszz? Będziesz moją waderą?
Lorien?
Od Valixy CD Maxi
Nagle poczułam, że coś skacze mi na plecy. A że nie mogłam się obrócić, cóż...
- Maxi? Czwarty szczeniak skacze mi na plecy. - zaśmiałam się.
- Hehehe, widocznie chce się na ciebie wspiąć. - patrząc na tego szczeniaka...
Maxi?
- Maxi? Czwarty szczeniak skacze mi na plecy. - zaśmiałam się.
- Hehehe, widocznie chce się na ciebie wspiąć. - patrząc na tego szczeniaka...
Maxi?
Od Shakiry CD Dark Angel
- Po prostu... Nie czuję się dobrze z tym, że mi wybaczyłeś. I źle się czuje w twoim towarzystwie, po tym, co mi zrobiłeś w poprzednim życiu. - wytłumaczyłam.
- A więc... chciałaś to zrobić? - spytał, wyraźnie zawiedziony.
- Nie chciałam, i żału je moich czynów.
Dark Angel?
- A więc... chciałaś to zrobić? - spytał, wyraźnie zawiedziony.
- Nie chciałam, i żału je moich czynów.
Dark Angel?
Od Syrji CD Kaito
- A czemu niby ma być zła? Hmm zaraz, zaraz, nazywasz się Kaito, tak? - spytałam dla pewności
- Tak, już mówiłem. A o co chodzi?
- A o to, że chyba jesteś chłopakiem Lorien, tak? Mi się przynajmniej tak zdaje, siostra dużo mi o tobie opowiadała, ale może się pomyliłam i nie jesteś tym Kaito o którym tyle słyszałam.
- No...ja...
Kaito?
- Tak, już mówiłem. A o co chodzi?
- A o to, że chyba jesteś chłopakiem Lorien, tak? Mi się przynajmniej tak zdaje, siostra dużo mi o tobie opowiadała, ale może się pomyliłam i nie jesteś tym Kaito o którym tyle słyszałam.
- No...ja...
Kaito?
Od Maxiego CD Valixy
Teraz nasz wzrok przykuł trzeci szczeniak, był mały, słodki basiorek, wyglądała tak:
Nazwaliśmy go Asco.
Valixy?
Od Dark Angela CD Shakira
Nie rozumiałem jej. Najpierw błagała o wybaczenie, a teraz jakby się obraziła, że jej wybaczyłem i zaprzyjaźniłem się. Nigdy nie zrozumiem Leyli.
- Co znowu? To źle, że ci wybaczyłem? - warknąłem
- A...tobie o co chodzi? - spytała, próbowała udawać, że wcale tak nie myślała
- Nie udawaj, dobrze wiem co jest grane.
Shakira?
- Co znowu? To źle, że ci wybaczyłem? - warknąłem
- A...tobie o co chodzi? - spytała, próbowała udawać, że wcale tak nie myślała
- Nie udawaj, dobrze wiem co jest grane.
Shakira?
Od Kaito CD S yria
Wszedłem do jaskini, poszukując Lorien. W rogu lezała jakaś wadera. Szara i z zamkniętymi oczami. Słyszałem od wielu wilków, że nie widzi, jest nieufna i boi sie wszystkiego. Podszedłem do niej i zapytałem:
-Hej jesteś Syria, tak?
-Tak a ty kim jesteś? Co ode mnie chcesz?-wyczuwałem strach w jej głosie.
-Jestem Kaito, nie bój się mnie, Chciałem cię tylko poznać. Jak myślisz twoja siostra nie będzie zła?
wtorek, 19 maja 2015
Od Maxiego Cd Valixy
- Ależ chcę! - krzyknąłem
- No...jeśli nie kłamiesz, to dobrze. - szepnęła, wkrótce na świat przyszły nowe szczeniaki. Byłem dumny i...szczęśliwy? Tak bardzo się tego bałem, ale teraz zrozumiałem jakie to wspaniałe uczucie.
Valixy?
- No...jeśli nie kłamiesz, to dobrze. - szepnęła, wkrótce na świat przyszły nowe szczeniaki. Byłem dumny i...szczęśliwy? Tak bardzo się tego bałem, ale teraz zrozumiałem jakie to wspaniałe uczucie.
Valixy?
Od Valixy CD Maxi
- Yhm.. A jak myślisz, kiedy się urodzą? - spytałam.
- No ja to nie wiem...
- Mogłabym sprawić, że urodzą się teraz. - przeleciało mi przez myśl. - Lecz obawiam się, że nie chcesz.
Maxi?
- No ja to nie wiem...
- Mogłabym sprawić, że urodzą się teraz. - przeleciało mi przez myśl. - Lecz obawiam się, że nie chcesz.
Maxi?
Od Shakiry CD Dark Angel
Miałam tylko jedne obawy. Wydawało mi się, że Dark jest mną zauroczony. Ale ja nie byłam pewna, czy odwzajemniam to uczucie...Po tym, jak mnie zniszczył w poprzednim życiu, po tym, jak mi złamał serce... Nie. I jeszcze gorzej się czułam z tym, że mi wybaczył. Najwidoczniej mnie polubił. Nie mogłam tego znieść...
Dark Angel?
Dark Angel?
Od Akane Zadanie - towarzysz
Przyjęłam pozycję i machnęłam włócznią z góry na dół, następnie odeszłam
trochę na bok i zablokowałam cios wyimaginowanego przeciwnika, po czym
uderzyłam jeszcze raz, tym razem pod kątem, z prawej. Westchnęłam,
niezadowolona ze swoich postępów. Nadal robiłam to wolniej niżbym
chciała.
Położyłam broń na trawie i usiadłam pod drzewem. Oczywiście, byłam w tej chwili w postaci człowieka. Postanowiłam potrenować, gdyż z powodu ostatniego zamieszania panującego w watasze dawno tego nie robiłam. A ostatnio sporo się działo. Było to trochę przytłaczające dla mnie, ponieważ wcześniej zwykle byłam sama. Właśnie dla tego nie mogę skupić się na ćwiczeniach. Ciągle od nowa odtwarzam sobie to wszystko w pamięci. Chciałabym o tym z kimś porozmawiać, ale aby to zrobić, musiałabym najpierw znaleźć sobie jakiegoś... przyjaciela. Sęk w tym, że nawet to słowo jest dla mnie trochę obce.
Po chwili odpoczynku, wstałam i podniosłam włócznię. Zmieniłam jej kształt na wygodniejszy do noszenia – srebrny naszyjnik z onyksem, po czym zawiesiłam go sobie na szyi. Postanowiłam jeszcze chwilę pobyć w tej postaci.
Weszłam w głąb lasu. Nie stanowiło to żadnego problemu, bo drzewa rosły tu gęsto, nie zostawiając wiele światła innym roślinom, dzięki czemu niższe rośliny które mogłyby przeszkodzić mi swobodne poruszanie się były tu rzadkością. Tak więc szłam wolno w kierunku swojej jaskini, stawiając bezszelestnie kroki, aby nie zakłócać niczym śpiewu ptaków. Byłam szczęśliwa. Może i nadal trochę żałowałam, że zgodziłam się dołączyć do watahy, ale nareszcie miałam gdzie wrócić.
Nagle usłyszałam jakiś szelest. Odwróciłam się błyskawicznie, ale nikogo nie dostrzegłam. Postanowiłam zbadać źródło dźwięku. Sprawca musiał być niedaleko, ponieważ hałas nie był trudny do usłyszenia dla moich ludzkich uszu. Skradając się, zrobiłam kilka kroków do przodu. Rozejrzałam się. Zajrzałam za pierwsze drzewo z prawej, za drugie... I znalazłam!
Nieduży, biały lisek z trzema puszystymi ogonami. „Kitsune”, stwierdziłam ze zdziwieniem. Ukucnęłam i przyjrzałam się lepiej. Dostrzegłam szkarłatną strużkę krwi ściekającą po futerku. Wyciągnęłam rękę, aby pomóc zwierzęciu, ale nie wiedziałam, co zrobić, więc zatrzymałam ją, tuż przy ranie. Lekko spanikowana spróbowałam coś wymyślić.
Nie zmienię tak po prostu liści i patyków w bandaże, gdyż przekształcanie rzeczy, które kiedyś były żywe w przedmioty martwe wykraczało poza moje umiejętności. Co prawda, w watasze jest basior, który umie leczyć innych za pomocą wody, ale nie znałam go prawie wcale, zresztą nie miałam czasu na szukanie go, więc po prostu wzięłam na ręce liska i zaczęłam biec w stronę swojej jaskini. Niestety, nie patrzyłam pod nogi i potknęłam się o wystający korzeń. Przewróciłam się do przodu, zmieniając w powietrzu pozycję na tyle, na ile było to możliwe, uderzyłam bokiem w twardą ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta i leżące na niej ostre kamienie. Usłyszałam dźwięk rozrywanego materiału. Przeturlałam się kawałek, tuląc do siebie i osłaniając rękami kitsune.
Przestraszona, leżałam chwilę na ziemi, po czym poderwałam się i sprawdziłam, co z lisem. Na szczęście, nie wyglądał na bardziej poszkodowanego niż wcześniej. Westchnęłam z ulgą, po czym ruszyłam dalej.
Oczyściłam ranę na tyle na ile umiałam w strumyku obok mojej jaskini. Zrobiłam prowizoryczny bandaż ze swojej koszulki, która i tak do niczego innego już się nie nadawała i nalałam wody do płaskiego talerza, aby kitsune miał co pić, po czym usiadłam na ziemi i czekałam, przyglądają cię uważnie pyszczkowi zwierzęcia.
Po jakimś czasie mała główka ruszyła się, a czerwone oczy otworzyły się w wąskie szparki. Zamarłam. Lisek poruszył się lekko, wyciągnął szyję i zaczął pić wodę. Kidy skończył popatrzył na mnie z wdzięcznością, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy potrafi czuć to co my.
- Jak masz na imię? - zapytałam trochę niedelikatnie.
„Tsuki” - rozległ się szept w mojej głowie.
- Tsuki – powtórzyłam. - Księżyc.
Położyłam broń na trawie i usiadłam pod drzewem. Oczywiście, byłam w tej chwili w postaci człowieka. Postanowiłam potrenować, gdyż z powodu ostatniego zamieszania panującego w watasze dawno tego nie robiłam. A ostatnio sporo się działo. Było to trochę przytłaczające dla mnie, ponieważ wcześniej zwykle byłam sama. Właśnie dla tego nie mogę skupić się na ćwiczeniach. Ciągle od nowa odtwarzam sobie to wszystko w pamięci. Chciałabym o tym z kimś porozmawiać, ale aby to zrobić, musiałabym najpierw znaleźć sobie jakiegoś... przyjaciela. Sęk w tym, że nawet to słowo jest dla mnie trochę obce.
Po chwili odpoczynku, wstałam i podniosłam włócznię. Zmieniłam jej kształt na wygodniejszy do noszenia – srebrny naszyjnik z onyksem, po czym zawiesiłam go sobie na szyi. Postanowiłam jeszcze chwilę pobyć w tej postaci.
Weszłam w głąb lasu. Nie stanowiło to żadnego problemu, bo drzewa rosły tu gęsto, nie zostawiając wiele światła innym roślinom, dzięki czemu niższe rośliny które mogłyby przeszkodzić mi swobodne poruszanie się były tu rzadkością. Tak więc szłam wolno w kierunku swojej jaskini, stawiając bezszelestnie kroki, aby nie zakłócać niczym śpiewu ptaków. Byłam szczęśliwa. Może i nadal trochę żałowałam, że zgodziłam się dołączyć do watahy, ale nareszcie miałam gdzie wrócić.
Nagle usłyszałam jakiś szelest. Odwróciłam się błyskawicznie, ale nikogo nie dostrzegłam. Postanowiłam zbadać źródło dźwięku. Sprawca musiał być niedaleko, ponieważ hałas nie był trudny do usłyszenia dla moich ludzkich uszu. Skradając się, zrobiłam kilka kroków do przodu. Rozejrzałam się. Zajrzałam za pierwsze drzewo z prawej, za drugie... I znalazłam!
Nieduży, biały lisek z trzema puszystymi ogonami. „Kitsune”, stwierdziłam ze zdziwieniem. Ukucnęłam i przyjrzałam się lepiej. Dostrzegłam szkarłatną strużkę krwi ściekającą po futerku. Wyciągnęłam rękę, aby pomóc zwierzęciu, ale nie wiedziałam, co zrobić, więc zatrzymałam ją, tuż przy ranie. Lekko spanikowana spróbowałam coś wymyślić.
Nie zmienię tak po prostu liści i patyków w bandaże, gdyż przekształcanie rzeczy, które kiedyś były żywe w przedmioty martwe wykraczało poza moje umiejętności. Co prawda, w watasze jest basior, który umie leczyć innych za pomocą wody, ale nie znałam go prawie wcale, zresztą nie miałam czasu na szukanie go, więc po prostu wzięłam na ręce liska i zaczęłam biec w stronę swojej jaskini. Niestety, nie patrzyłam pod nogi i potknęłam się o wystający korzeń. Przewróciłam się do przodu, zmieniając w powietrzu pozycję na tyle, na ile było to możliwe, uderzyłam bokiem w twardą ścieżkę wydeptaną przez zwierzęta i leżące na niej ostre kamienie. Usłyszałam dźwięk rozrywanego materiału. Przeturlałam się kawałek, tuląc do siebie i osłaniając rękami kitsune.
Przestraszona, leżałam chwilę na ziemi, po czym poderwałam się i sprawdziłam, co z lisem. Na szczęście, nie wyglądał na bardziej poszkodowanego niż wcześniej. Westchnęłam z ulgą, po czym ruszyłam dalej.
Oczyściłam ranę na tyle na ile umiałam w strumyku obok mojej jaskini. Zrobiłam prowizoryczny bandaż ze swojej koszulki, która i tak do niczego innego już się nie nadawała i nalałam wody do płaskiego talerza, aby kitsune miał co pić, po czym usiadłam na ziemi i czekałam, przyglądają cię uważnie pyszczkowi zwierzęcia.
Po jakimś czasie mała główka ruszyła się, a czerwone oczy otworzyły się w wąskie szparki. Zamarłam. Lisek poruszył się lekko, wyciągnął szyję i zaczął pić wodę. Kidy skończył popatrzył na mnie z wdzięcznością, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy potrafi czuć to co my.
- Jak masz na imię? - zapytałam trochę niedelikatnie.
„Tsuki” - rozległ się szept w mojej głowie.
- Tsuki – powtórzyłam. - Księżyc.
poniedziałek, 18 maja 2015
Od Maxiego CD Valixy
- I...chciałaś zabrać te szczeniaki ze sobą na tamten świat? - spytałem ze łzami w oczach
- Wtedy nie dawałeś mi wyboru, ale już po wszystkim. Cieszę się...
- Ja też, kochanie.
Valixy?
- Wtedy nie dawałeś mi wyboru, ale już po wszystkim. Cieszę się...
- Ja też, kochanie.
Valixy?
Od Dark Angela Cd Shakira
- Ech, no...przebaczam ci. - powiedziałem
- Uff, cieszę się, że dałeś mi szansę!
- Tja...
Shakira?
- Uff, cieszę się, że dałeś mi szansę!
- Tja...
Shakira?
Od Valixy CD Maxi
- I dobrze, bo już dawno powinnam ci to powiedzieć: Jestem w ciąży...
- Od jakiego czasu?!
- Kilku dni zaledwie...
Maxi?
- Od jakiego czasu?!
- Kilku dni zaledwie...
Maxi?
Od Shakiry CD Dark Angel
- Zanim to powiesz, to muszę coś powiedzieć. Teraz całkowicie inną wilczycą, nie jestem taka jak kiedyś, nie jestem Leylą. Tak wogóle to mogę się nazywać Shakira, bo wcześniej nie miałam żanego imienia.
- Aha... Ale podjąłem decyzje.
- Tak?
Dark Angel?
- Aha... Ale podjąłem decyzje.
- Tak?
Dark Angel?
Od Maxiego CD Valixy
- No, ale mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze. - uśmiechnąłem się
- Tak, ale...
- Szczeniaki? No pewnie!
Valixy?
- Tak, ale...
- Szczeniaki? No pewnie!
Valixy?
Od Dark Angela CD Shakira
- Ech...cóż, daj mi chwile na przemyślenie. - szepnąłem po czym ruszyłem w stronę mojej jaskini. Po ponad godzinie wróciłem aby powiedzieć Leyli co zdecydowałem.
- No więc... - zacząłem
Shakira?
- No więc... - zacząłem
Shakira?
Od Shakiry CD Dark Angel
- Ja przepraszam. Żałuje tego, co wtedy zrobiłam. Zostałam opętana przez demona... I rób co chcesz. Możesz mnie zabic, torturować, co tylko chcesz. - powiedziałam.
-..- Dark nadal milczał. Napewno był w szoku...
Dark Angel?
-..- Dark nadal milczał. Napewno był w szoku...
Dark Angel?
Od Dark Angela Cd Shakira
- ... - milczałem, byłem w szoku. Chciałem zapomnieć o Leyli, wymazać ją z pamięci. Tymczasem los stawiał mi ją na każdym kroku, czemu? Zapadła cisza, nie wiedziałem co o tym myśleć, czy przebaczyć czy uciec z tej watahy. Nie wiedziałem...
Shakira?
Shakira?
Od Liliany CD Kobe
Basior nagle się pojawił, a gdzie-oczywiście za mną, tym samym prawie przyprawiając mnie o zawał. Teraz czekała nas długa droga do watahy, ale przynajmniej będę mieć czas na przyjżenie się jemu co nieco. Na marnę zadawałam mu pytania odnośnie kamienia filozoficznego i nadal tym samym nie znałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie... Chwila upłynęła od ,,romantycznego miejsca'' do watahy, a nawet czas mi nie pomógł w poznaniu odpowiedzi. Będąc już w watahie usiłowałam sobie coś przypomnieć, może jakieś dziwne zachowanie, ale nic-pustka. Kolejny dzień nastał, a ja wpadłam na tylko jeden pomysł-Kobe jest...-właściwie to tyle, chociaż rozważałam kwestię, że na końcu tenczy znalazł garnek pełny złota i kupił za złoto owy kamień, ale to tak jakbym powiedziała, że jest jednorożcem (o prześlicznych oczach rzecz jasna). Zauważyłam go jak rozmawia z innymi wilkami-nic nowego, jak idzie gdzieś w nocy- to chyba podejżane, by sprawdzić co tak szeleści (w tym wypadku królik)-nic jednak nowego. Nie mogłam już tego znieść i podeszłam do basiora, by uzyskać odpowiedź...
Kobe?
Od Valixy CD Maxi
- Jak mogłam w ciebie zwątpić... - szepnęłam.
- Ja też w ciebie zwątpiłem...
- Oh...
Maxi?
- Ja też w ciebie zwątpiłem...
- Oh...
Maxi?
Od Shakiry CD Dark Angel
- Ja już tu wszędzie byłam... - westchnęłam.
- Cooo??!! Jak to??!!
- Yhm...
- Już kto inny zabrał cię na zwiedzanie?
- Nie...
- Byłaś tu kiedyś, po czym odeszłaś, i znów wróciłaś?
- Coś w tym stylu... - powiedziałam, zecydowana by powiedzieć mu prawdę.
- A więc co?
- Prawda jest taka: Byłam wcześniej w tej watasze jako Leyla... Tak, ta Leyla. Jednak dwie istoty widziały że żałuje moich czynów, i że byłam opętana przez demony, więc pozowliły mi się odrodzić. I nieszczęśliwie się złożyło, że odrodziłam się tutaj... I jeśli chcesz, to prosze, zabij mnie. - powiedziałam.
Dark Angel?
- Cooo??!! Jak to??!!
- Yhm...
- Już kto inny zabrał cię na zwiedzanie?
- Nie...
- Byłaś tu kiedyś, po czym odeszłaś, i znów wróciłaś?
- Coś w tym stylu... - powiedziałam, zecydowana by powiedzieć mu prawdę.
- A więc co?
- Prawda jest taka: Byłam wcześniej w tej watasze jako Leyla... Tak, ta Leyla. Jednak dwie istoty widziały że żałuje moich czynów, i że byłam opętana przez demony, więc pozowliły mi się odrodzić. I nieszczęśliwie się złożyło, że odrodziłam się tutaj... I jeśli chcesz, to prosze, zabij mnie. - powiedziałam.
Dark Angel?
Od Maxiego Cd Valixy
- Heh, ja w sumie też. - zaśmiałem się przez łzy
- Ale...tym mnie nadal kochasz? - spytała
- Przestań! A jak niby cię ożywiłem? tylko prawdziwa miłość przezwycięży śmierć!
Valixy?
- Ale...tym mnie nadal kochasz? - spytała
- Przestań! A jak niby cię ożywiłem? tylko prawdziwa miłość przezwycięży śmierć!
Valixy?
Od Dark Angela CD Shakira
- Tak... - westchnąłem, a ona była jakby ciągle zamyślona. I jakby już to widziała, jakby ją to całe zwiedzanie nudziło.
- O co chodzi? Nie podoba ci się? Masz jakiś problem? Coś ci jest?- pytałem bez końca
- Nie...no ja...
Shakira?
- O co chodzi? Nie podoba ci się? Masz jakiś problem? Coś ci jest?- pytałem bez końca
- Nie...no ja...
Shakira?
Od Valixy CD Maxi
- Ale po co to zrobiłeś? - spytałam.
- Bo nie chcę cię stracić...
- Ja już nic nie rozumiem...
Maxi?
- Bo nie chcę cię stracić...
- Ja już nic nie rozumiem...
Maxi?
Od Maxiego Cd Valixy
- Nie! O nie...Valixy? Co ja zrobiłem! - płakałem
Valixy nie oddychała, ale ja nie chciałem jej stracić! Może moja miłość ją ożywi. - pomyślałem. Pocałowałem ją, ale nic nie działało. Czułem się jakby serce miało mi pęknąć ze smutku. Ale...niespodziewanie otworzyła oczy.
- Maxi? Jak ty... - zaczęła
- Nie wiesz? Kocham cię, Valixy, to wystarczyło.
Valixy?
Valixy nie oddychała, ale ja nie chciałem jej stracić! Może moja miłość ją ożywi. - pomyślałem. Pocałowałem ją, ale nic nie działało. Czułem się jakby serce miało mi pęknąć ze smutku. Ale...niespodziewanie otworzyła oczy.
- Maxi? Jak ty... - zaczęła
- Nie wiesz? Kocham cię, Valixy, to wystarczyło.
Valixy?
Od Shakiry Cd Dark Angel
- Gdybyś znał prawdę, nie chciał byś... - szepnęłam, lecz Dark nie usłyszał.
- To choć... - powiedział, i pobiegł do zamku Mikage.
- Wow... Yyyy... Fajny zamek... - udawałam, że go wcześniej nie widziałam.
Dark Angel?
- To choć... - powiedział, i pobiegł do zamku Mikage.
- Wow... Yyyy... Fajny zamek... - udawałam, że go wcześniej nie widziałam.
Dark Angel?
Od Dark Angela Cd Shakira
- Ale to nawet lepiej, że utknęło. Wyglądasz pięknie... - zachwycałem się
- No...dziękuję. - odpowiedziała trochę zmieszana
- Wejdź dalej, ale nie zostaniemy tu długo, muszę ci jeszcze tyle pokazać!
Shakira?
- No...dziękuję. - odpowiedziała trochę zmieszana
- Wejdź dalej, ale nie zostaniemy tu długo, muszę ci jeszcze tyle pokazać!
Shakira?
Od Valixy CD Maxi
Nie było mi jakoś zbyt przykro. No cóż, przecież Maxi już mnie nie kochał, więc ja go też nie... Zaśpiewałam sobie więc tą piosenkę:
I dokładnie tak się czułam. Poszłam więc do alf, magicznie przekazałam im swoją wiedzę, i zrobiłam tak, by były gotowe, i znalazłam te trujące kwiaty. Po czym... Zjadłam kilka. Od razu upadłam, bez bólu...
Maxi?
Maxi?
Od Shakiry CD Dark Angel
- Yhmm, fajna jaskinia... - powiedziałem, gdy nagle moje przebranie się o coś zachaczyło, i zleciało. Teraz wyglądałam tak:
- Wow... - powiedział Dark wpatrzony we mnie.
- Hehehe... - zaśmiałam się nerwowo, próbując uwolnić przebranie. Ale nic z tego. Ugrzęzło, i to na dobre.
- Nie, zostań tak... - powiedział Dark.
- Nie mam innego wyboru... - westchnęłam.
Dark Angel?
- Wow... - powiedział Dark wpatrzony we mnie.
- Hehehe... - zaśmiałam się nerwowo, próbując uwolnić przebranie. Ale nic z tego. Ugrzęzło, i to na dobre.
- Nie, zostań tak... - powiedział Dark.
- Nie mam innego wyboru... - westchnęłam.
Dark Angel?
Subskrybuj:
Posty (Atom)