Uśmiechnęłam się do mojego żartownisia, a po chwili zerknęłam na całą
gromadkę gości, która była bardziej tłumem niż gromadką. Po chwili
usłyszałam najbardziej oczekiwane pytanie-,,wyjdziesz za mnie?''. Nie
zwlekając ani chwili i już nie robić niepewności ukochanemu
odpowiedziałam, a raczej krzyknęłam-,,Tak!''. Oboje wymieniliśmy się
obrączkami i gorącym pocałunkiem. Cały świat wydawał się taki inny, bo
byłam z nim szczęśliwa, a po symbolicznym ślubie udaliśmy się na tańce,
gdzie łapy nie jeden raz nas zabolały...
Kobe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz