Gdy alfa odeszła spojrzałam na Maxi'ego.
-No to zaczynamy - zaczęłam.
-Poczekaj chwilkę-przerwał mi basior-Valixy nie uwzględniła jednej ważnej kwestii.
-Jakiej mianowicie?-spytałam.
-Obrony maszej strefy powietrznej. Do tego potrzebne są smoki albo coś tego typu.
-Wszystko ładnie, pięknie tylko skąd weźmiemy smoki?
-Pozwól, że ja się tym zajmę-odparł tajemniczo wilk.
Spojrzałam na mapę, która leżała na ziemi przede mną.
-Okey. Skoro mamy smoki to pozostaje atak i obrona. Sasame z Aishą razem
i innymi waderami zdolnymi do walki stanie na północy i postara się
odeprzeć pierwsze ataki przeciwnika. Wyjątkiem będzie Frisket, która
będzie nosiła informacje między obrońcami, a atakującymi.Poza tym parę
wader stanie z każdej strony świata i będą pilnowały reszty terenów
watahy. Teraz pora na atak.
-Okey. Więc ja biorę basiory i razem pójdziemy na pierwszy ogień ataku.
Oczywiście, jak mówiła Valixy, łucznicy staną na kamieniach i będą
ostrzeliwać wroga. Poza tym te wilki, które potrafią latać niech pomogą
smokom, należącym do watahy.
-Czyli to stąd weźmisz smoki. No tak zapomnoałam, że mamy tu smoki. Głupia jestem.
-Wcale nie jesteś głupia. Każdy może zapomnieć.-odparł Maxi.
Lekko się zarumieniłam, bo powiedział to takim miłym głosem... Nie czas na miłości. Mamy wojnę. Później nad tym pomyślę.
-Dobra. Później pogadamy. Teraz pójdę przedstawić nasz plan Valixy. Ty jak chcesz to możesz tu zostać lub iść ze mną.
-Pójdę z tobą-rzekł basior.
-Okey. To chodźmy.
Gdy doszliśmy do polany, na której uprzednio Valixy ogłosiła wojnę
zobaczyliśmy wilki przygotowywujące się do bitwy. Każdy miał
przynajmniej po podręcznym nożu. Podeszliśmy do alfy, stojącej w samym
środku zamieszania.
<Valixy?> Sorki, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz