Nie wiem nawet kiedy, ale zasnąłem. Obudziłem się wczesnym rankiem, gdy słońce już przedzierało się do jaskini nadając jej tym samym uroku. Tylko przez chwilę byłem spokojny, bo usłyszałem szelesty. Może to wiatr, z może wróg, który chce mnie zabić. Trzeba być przygotowanym. - pomyślałem i tak. To był wróg. A dokładniej niedźwiedź, duży, silny niedźwiedź. Gdy lepiej się przyjrzałem, zobaczyłem, że z czymś walczy. Nie powinienem się tym interesować, ale moja ciekawość sprawiła, że pobiegłem w kierunku walki. Niedźwiedź odchylił łeb i spojrzał na mnie groźnym spojrzeniem. Nie miał dobrych zamiarów oczywiście, był gotowy do ataku. Teraz wykorzystałem moją zwinność i doświadczenie i po chwili padł martwy. Ale było coś jeszcze, pod drzewem leżała ranna wadera, pewnie walczyła z niedźwiedziem.
Aisha?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz